EKG, badanie holterowskie, test wysiłkowy czy dobowe pomiary ciśnienia tętniczego – rusza druga część profilaktycznego programu kardiologicznego w Siłach Zbrojnych. Na razie zostanie nią objętych ponad 450 żołnierzy, w przyszłości – nawet 6 tysięcy. – To jeden z największych programów profilaktycznych z zakresu kardiologii w całym kraju – mówi gen. bryg. Grzegorz Gielerak.
Skąd pomysł na taką akcję w wojsku? – Choroby naczyniowo-sercowe są najczęstszą przyczyną zgonów w Polsce, a żołnierze ze względu na rodzaj wykonywanej pracy są nimi szczególnie zagrożeni. Dane medyczne dowodzą, że eliminacja czynników ryzyka tych chorób przyczynia się do znacznej redukcji zachorowań i umieralności z powodu zawału serca i udaru mózgu. Dlatego profilaktyka jest nie do przecenienia – mówi gen. bryg. Grzegorz Gielerak, dyrektor Wojskowego Instytutu Medycznego oraz konsultant Wojskowej Służby Zdrowia w dziedzinie kardiologii. To właśnie generał razem z lekarzami z Kliniki Kardiologii i Chorób Wewnętrznych oraz Zakładu Medycyny Nuklearnej Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie prowadzą w armii „Program profilaktyki chorób układu krążenia w Siłach Zbrojnych”.
Jego drugi etap ruszył już w 2013 roku. Wówczas zespół badawczy z WIM przebadał prawie 2000 żołnierzy ochotników. Był w wielu jednostkach w całej Polsce, m.in. w Centrum Szkolenia Sił Powietrznych w Koszalinie, drawskim Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych, 2 Pułku Rozpoznawczym w Hrubieszowie, 10 Pułku Samochodowym w Warszawie czy 3 Skrzydle Lotnictwa Transportowego w Powidzu.
Trzy grupy ryzyka
Lekarze pobierali żołnierzom krew i badali m.in. poziom cholesterolu, trójglicerydów, cukru, mierzyli też ciśnienie tętnicze oraz BMI (wskaźnik masy ciała). Później w wywiadzie lekarskim oceniane były poszczególne czynniki ryzyka. – Pytaliśmy żołnierzy między innymi czy palą papierosy, jakie choroby przechodzili członkowie ich rodzin, czy uprawiają sport, jak radzą sobie ze stresem, jaki mają staż pracy, charakter wykonywanych obowiązków, a także czy brali udział w misjach poza granicami kraju – mówi gen. bryg. Gielerak.
Potem żołnierzy podzielono na trzy grupy, w zależności od ryzyka wystąpienia chorób układu krążenia. Najliczniejsza była grupa nazwana zieloną – z niskim ryzykiem choroby sercowo-naczyniowej (ryzyko poniżej 2 proc.). W grupie żółtej (ryzyko średnie – 2–5 proc.) znalazło się 393 żołnierzy, a w grupie czerwonej (ryzyko duże – powyżej 5 proc.) 79 mundurowych. Dwie ostatnie grupy – w sumie 472 żołnierzy – zakwalifikowano do rozpoczynającej się właśnie drugiej fazy programu.
Teraz żołnierze przejdą specjalistyczne badania w Wojskowym Instytucie Medycznym. – Będzie to całe spectrum badań, począwszy od badania holterowskiego i echa serca metodą Dopplera, poprzez test pochyleniowy i test wysiłkowy EKG na bieżni, aż po test wysiłkowy spiroergometryczny na ergometrze rowerowym z badaniem gazów oddechowych – zapowiada generał.
Testy specjalistyczne dla zagrożonych
W kolejnej, III fazie, badania przejdzie około 200 żołnierzy z wysokim ryzykiem chorób układu krążenia. Szczegółowa diagnostyka zostanie przeprowadzona w WIM oraz dwóch wojskowych szpitalach klinicznych: w Bydgoszczy i Krakowie.
W ostatniej fazie programu koordynatorzy opracują dla Sił Zbrojnych uniwersalne zasady profilaktyki schorzeń układu sercowo-naczyniowego. Cały system oparty będzie m.in. na elektronicznej bazie danych. – Dzięki temu będziemy mogli dokładnie określić czynniki ryzyka występowania chorób sercowo-naczyniowych w zależności na przykład od miejsca pełnienia służby. Będzie też można podejmować odpowiednie działania profilaktyczno-terapeutyczne – mówi dyrektor WIM. Jednocześnie podkreśla, że lekarzom zależy, by dostęp do wysokospecjalistycznej opieki medycznej miał każdy żołnierz, bez względu na to, jak daleko od ośrodka klinicznego pełni służę.
Gen. Patalong zachęca do badań
Program chwalą sami żołnierze. – Mamy stresujący zawód, wymagający wysiłku, wykonywania zadań w różnych porach i warunkach klimatycznych. Nie zawsze mamy czas i warunki, by stosować odpowiednią dietę, odpowiednio dużo wypoczywać. Dlatego każde działanie, które pozwala zawczasu przeciwdziałać negatywnym skutkom zdrowotnym, ma ogromne znaczenie – mówi gen. dyw. Piotr Patalong, inspektor wojsk specjalnych.
Generał sam się przebadał, teraz zachęca do tego innych. – Nie każdego ze względu na czas, ale i możliwości finansowe stać na takie kompleksowe badania. Proponowany przez MON program jest o tyle wygodny, że w początkowej jego fazie nie trzeba nigdzie wyjeżdżać, bo lekarze badają na miejscu. Potem każdy dostaje ocenę swojego stanu zdrowia i dalsze zalecenia – podkreśla generał.
Program profilaktyczny potrwa do 2016 roku. – Jego fazy będą się na siebie nakładały, bo badaniami będziemy wciąż obejmować nowych żołnierzy. Na razie przebadaliśmy blisko 2 tysiące osób, ale przewidywana grupa, która zgłosi się do wykonania badań podstawowych, może wynieść od 6 do 9 tysięcy żołnierzy – podkreśla gen. bryg. Gielerak. Według szacunków cały program ma kosztować MON ponad 9,5 mln złotych.
Pierwszy program profilaktyki chorób układu sercowo-naczyniowego wystartował w wojsku już w 2007 roku. W ciągu pięciu lat podstawowe badania lekarskie, które oceniały występowanie u żołnierzy tzw. czynników ryzyka (m.in. otyłość, nadciśnienie, palenie tytoniu, zaburzenia metaboliczne), przeszło ponad 20 tysięcy mundurowych. Według danych WIM, dzięki programowi udało się zapobiec ciężkim powikłaniom sercowo-naczyniowym u blisko 400 żołnierzy zawodowych, a u 60 z nich wykonano zabiegi lub operacje.
autor zdjęć: arch. WIM
komentarze