Złoty medalista Igrzysk Olimpijskich w Soczi poleciał dziś samolotem wielozadaniowym F-16. Tak lotnicy odwdzięczyli się Kamilowi Stochowi za medale, które zdobywał z biało-czerwoną szachownicą na kasku. Natomiast Stephen Mull, ambasador USA w Polsce, skoczył ze spadochronem z żołnierzami 6 Brygady Powietrznodesantowej.
Na ostatnich Igrzyskach Olimpijskich Stoch zdobył dwa złote medale w skokach narciarskich. W obu konkursach wystąpił w kasku z biało-czerwoną szachownicą, czym zdobył sobie sympatię lotników. Dlatego po zakończeniu Igrzysk Maciej Jankowski, wiceminister obrony, i generał broni pilot Lech Majewski, dowódca generalny rodzajów sił zbrojnych, zaprosili skoczka do 31 Bazy Lotnictwa Taktycznego w poznańskich Krzesinach. Ale co ważniejsze, zaproponowali mu lot myśliwcem F-16. – To dowód wdzięczności za promocję polskich sił powietrznych – mówi gen. Majewski. – Po Soczi lotnicy cieszyli się, że sportowcom szachownica także przynosi szczęście.
Mistrz w F-16
Kamil Stoch przyznał, że od dziecka marzył o karierze pilota. Lotnikiem, co prawda, nie został, ale jako jedna z niewielu osób w Polsce dziś został pasażerem wielozadaniowego „Jastrzębia”. Jednak zanim zasiadł w kokpicie, musiał przejść odpowiednie badania, m.in. test w wirówce przeciążeniowej w Wojskowym Instytucie Medycyny Lotniczej w Warszawie. – Kamil otrzymał świadectwo potwierdzające zdolność do odbycia lotu wysokomanewrowym samolotem bojowym – mówi płk Artur Goławski, rzecznik prasowy Dowództwa Generalnego.
– Nie mam tak dobrego wzroku, jaki powinni mieć zawodowi piloci, ale na szczęście skoki narciarskie pozwoliły częściowo spełnić marzenia o lataniu – mówił już po locie, zapowiedział jednak, że w przyszłości zrobi kurs szybowcowy.
W tandemie z ambasadorem
Z kolei ambasador USA Stephen Mull dołączył dziś do planowego szkolenia spadochronowego żołnierzy naszej 6 Brygady Powietrznodesantowej. – Dyplomata skoczył z pokładu samolotu M-28 B/PT – mówi kpt. Marcin Gil, rzecznik prasowy brygady.
Wcześniej ambasador Mull założył polski mundur i odbył krótkie szkolenie poprzedzające skok. Instruktażu udzielał mu pilot tandemu kpt. Daniel Bobrowski. Oficer wyjaśniał, jak należy układać ciało podczas skoku i w czasie lądowania.
Jak to się stało, że ambasador zdecydował się na skok ze spadochronem? – W kwietniu do Polski przyjechali amerykańscy spadochroniarze, żeby szkolić się ze swoimi kolegami z 6 Brygady. Wtedy żołnierze zaproponowali mi, żebym sam spróbował skoczyć. Oczywiście się zgodziłem – podkreśla Mull.
– Wyskoczyliśmy, gdy samolot był na wysokości czterech tysięcy metrów. Spadaliśmy swobodnie bez otwartego spadochronu przez 55 sekund. Dopiero 1,5 km nad ziemią otworzyłem spadochron – opowiada kpt. Bobrowski.
Film: Ambasada USA w Polsce
Ambasador nie ukrywał, że skok dostarczył mu sporo emocji. Zapowiedział, że chętnie powtórzy wyczyn. Chwalił też polskich żołnierzy. – Czułem się z nimi bardzo bezpiecznie – podkreślił.
W tandemie bezpieczniej
W polskiej armii jest kilkunastu instruktorów z uprawnieniami do wykonywania skoków w tandemie. Pilotem tandemu zostają bardzo doświadczeni spadochroniarze, którzy na swoim koncie mają ponad 1000 skoków. – Są przygotowywani do tego, żeby drogą spadochronową transportować osoby, które nigdy wcześniej nie skakały – wyjaśnia gen. bryg. Adam Joks.
Do skoku w tandemie używa się spadochronu, którego czasza ma 370 stóp kwadratowych, podczas gdy w zwykłym spadochronie to ok. 260 stóp kwadratowych. Spadochron tandemowy może bezpiecznie przenieść dwie osoby ważące w sumie 220 kilogramów.
autor zdjęć: Ambasada USA w Polsce, Piotr Łysakowski, Magdalena Kowalska-Sendek
komentarze