O jedno miejsce w Wyższej Szkole Oficerskiej Wojsk Lądowych we Wrocławiu starało się około 10 chętnych. Dziś kandydaci kończą długie, dwutygodniowe egzaminy. Wybierano bowiem tych z najwyższymi wynikami w nauce, ale też z najlepszą kondycją fizyczną. Od września naukę we WSOWL rozpocznie 144 podchorążych.
Każdego dnia wykładowcy egzaminowali dziesiątki chętnych. – Do końca marca na stronie naszej uczelni zarejestrowało się 2445 osób. Oznaczało to, że o jedno miejsce w naszej uczelni ubiegać się będzie prawie 17 osób – mówi por. Małgorzata Kowalska z wrocławskiej uczelni. – Ile dokładnie, dowiemy się za kilka dni. Dopiero dzisiaj kończą się egzaminy, a zazwyczaj nie wszyscy zarejestrowani się na nie stawiają. Szacujemy, że do Wrocławia przyjechało około 60 procent zgłoszonych – dodaje.
Jeśli zatem szacunki się potwierdzą, to o jeden podchorążacki indeks walczyło więcej niż 10 chętnych. Większość to absolwenci liceów ogólnokształcących. Mężczyźni i kobiety. Żeby przystąpić do egzaminów, musieli wcześniej przejść badania lekarskie i psychologiczne.
Co dzień 150 testowanych
Egzaminy wstępne, które trwały prawie dwa tygodnie, składały się z kilku etapów. Pierwsza selekcja obejmowała wiedzę kandydatów. Brano pod uwagę świadectwo maturalne. Najlepiej oceniano tych, którzy na egzaminie dojrzałości dostali najwyższe noty z jednego z przedmiotów ścisłych: matematyki, fizyki, chemii albo informatyki. Liczyła się też matura z języka angielskiego. Jeśli kandydat do WSOWL nie zdawał na niej angielskiego, musiał przystąpić do egzaminu. Dwugodzinny test na poziomie B1 (Common European Framework), składał się ze stu pytań z czterema wariantami odpowiedzi.
W drugim etapie kandydaci musieli przejść testy sprawnościowe. Oceniali ich uczelniani instruktorzy. – Codziennie na uczelni stawiało się pięć do siedmiu grup kandydatów. Każda liczyła średnio 30 osób. Zatem jednego dnia egzaminowaliśmy przynajmniej 150 chętnych. I tak przez całe dwa tygodnie – mówi płk dr Mirosław Doliński, kierownik Zakładu Wychowania Fizycznego i Sportu WSOWL.
Wszyscy musieli dobrze pływać, odpowiednio szybko biegać i wykazać się sporą siłą. Zaliczali pływanie na 50 metrów. Natomiast pozostałe konkurencje zależały od płci kandydata. Mężczyźni mieli zatem biegi na 1000 metrów oraz wahadłowy 10 razy po 10 metrów, a wcześniej podciąganie na drążku. Natomiast kobiety biegały na 800 metrów oraz po kopercie, do tego wykonywały zwis na drążku.
– Test sprawności zaczyna się zawsze od sprawdzianu siły, w przypadku mężczyzn jest to podciąganie się. Wielu z kandydatów na tym właśnie etapie nie daje rady. Tak było i tym razem. Nie wszyscy przygotowali się odpowiednio i ci szybko zakończyli egzaminy. Tym samym musieli się pożegnać z marzeniami o studiach w naszej uczelni – mówi płk Doliński.
Jedną z takich osób był m.in. Paweł z Poznania. Maturzysta zrezygnował już po 10 minutach trwania egzaminu. Ale nie rezygnuje z marzeń o mundurze. – Nie było łatwo i nie byłem zbyt dobrze przygotowany. Za rok spróbuję swoich sił ponownie. Tym razem odpowiednio wcześnie rozpocznę treningi – zapowiada.
Pułkownik Doliński radzi kandydatom, by przygotowania zaczęli wcześniej niż dwa miesiące przed terminem testu sprawnościowego. – Nic na tym egzaminie nie jest zaskoczeniem, bo zasady rekrutacji są ogłaszane z wyprzedzeniem. Niektórzy potrafili się więc przygotować zaskakująco dobrze. Byli silnie zmotywowani i sprawni fizycznie. To nie był przypadek, widać, że wiedzą czego chcą – mówi pułkownik.
Harcerze i zdobywcy certyfikatów
Po sprawdzianie sprawności kandydatów czekała rozmowa kwalifikacyjna. Komisja oceniała predyspozycje ochotników do zawodowej służby oraz ich dodatkowe umiejętności. – Dziś nie wystarczy po prostu do nas przyjść i pozytywnie zdać egzaminy. Aby zwiększyć swoją szansę na dostatnie się na studia, kandydat musi coś dodatkowego sobą reprezentować – mówi mjr Piotr Szczepański, rzecznik prasowy WSOWL. Dlatego wielu prezentowało przed komisją certyfikaty ukończenia różnych kursów albo dyplomy potwierdzające dodatkowe kwalifikacje. Jak co roku, było sporo osób aktywnie działających w harcerstwie, organizacjach proobronnych i samorządach.
Podczas rekrutacji kandydaci mogli zdobyć maksymalnie 350 punktów, w tym 100 za oceny z matury, 100 za angielski, 100 ze sprawności fizycznej oraz 50 podczas rozmowy kwalifikacyjnej. Studia na pierwszym roku rozpoczną 144 osoby, które zebrały najwyższą liczbę punktów. Już w sierpniu zostaną powołane do służby kandydackiej. Po przejściu podstawowego szkolenia wojskowego, złożeniu przysięgi i przyjęciu w poczet studentów staną się podchorążymi Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Lądowych. 126 z nich podejmie studia na wydziale zarządzania. Pozostałe 18 osób studiować będzie inżynierię bezpieczeństwa. Podchorążowie szkolić się będą w specjalnościach: pancernej i zmechanizowanej, aeromobilnej, rakietowej i artylerii, rozpoznawczej, przeciwlotniczej, logistycznej oraz saperskiej.
Przez całe studia będą mieli zagwarantowane zakwaterowanie, wyżywienie, umundurowanie, opiekę lekarską. A do tego miesięczny żołd – na początku 800 zł, z każdym rokiem będzie jednak rósł aż do ok. 2000 zł. Wszyscy kończący studia mają zapewniony etat w wojsku.
Wyższa Szkoła Oficerska we Wrocławiu to nie jedyna uczelnia, która rekrutuje kandydatów na studia wojskowe. W przyszłym tygodniu rozpoczną się podobne egzaminy w Szkole Orląt w Dęblinie. Na 660 złożonych wniosków do egzaminów przystąpi ok. 230 kandydatów. Będą się ubiegali o 69 miejsc. Kandydaci przystąpią również tutaj do testu ze sprawności fizycznej. W czasie egzaminów będą prezentować swoją wiedzę o lotnictwie. Muszą też udokumentować posiadane doświadczenie lotnicze.
autor zdjęć: arch. WSOWL
komentarze