Z pokładu śmigłowców Mi-8 i W-3 Sokół desantuje się pluton żołnierzy. Wojskowi muszą jak najszybciej zatrzymać poruszającą się po drodze kolumnę pojazdów i przeszukać wozy. To scenariusz jednego z ćwiczeń polskich i kanadyjskich żołnierzy. W Nowym Glinniku pod Łodzią kawalerzyści odbyli kolejny trening w ramach cyklu Maple Detachment.
Na szkoleniu w 25 Brygadzie Kawalerii Powietrznej zameldował się pluton z kompanii zmechanizowanej 22 Regimentu armii kanadyjskiej. Podczas szkolenia 40 Kanadyjczyków dołączyło do szwadronu 7 Batalionu Kawalerii Powietrznej. – To dla nas duże wyzwanie – mówi kpt. Łukasz Ogrodowicz, dowódca szwadronu. – Oznacza to współpracę z żołnierzami jednostki zmechanizowanej, a nie aeromobilnej, jaką jesteśmy. Poza tym pochodzą oni z francuskojęzycznej prowincji w Kanadzie, przez co komunikacja jest znacznie utrudniona – dodaje.
Polsko-kanadyjski trening rozpoczął się w poniedziałek. Najpierw żołnierze zza oceanu poznawali polskie procedury dotyczące współdziałania ze śmigłowcami. Uczyli się zasad wsiadania i wysiadania ze śmigłowca, poznawali zasady bezpieczeństwa obowiązujące podczas lotu oraz awarii. – Wykorzystywaliśmy do tego makiety śmigłowców i trenażery. Kanadyjczycy musieli opanować podstawy, zanim rozpoczęli trening w powietrzu – wyjaśnia kpt. Ogrodowicz.
Żołnierze ćwiczyli także na strzelnicy. Mierzyli do celów w dzień i w nocy. Podczas treningu wymieniali się bronią, by każdy z polskich żołnierzy mógł spróbować swoich sił, wykorzystując kanadyjskie karabinki C7 i C9, a żołnierze 22 Regimentu strzelali z polskich Beryli. – Broń jest porównywalna, ale Kanadyjczycy mają naprawdę dobrą optykę. Celownik optyczny jest bardzo wygodny i zapewnia duże przybliżenie – mówi dowódca szwadronu.
Najwięcej czasu żołnierze poświęcili na trening z wykorzystaniem śmigłowców. Do dyspozycji mieli dwa W-3W Sokół i jeden Mi-8. – Działaliśmy w plutonach mieszanych narodowościowo. Mieliśmy zorganizować powietrzny check point. Plan był taki, że jeden ze śmigłowców W-3 zatrzymuje kolumnę pojazdów, a żołnierze po desantowaniu przeszukują wozy i chwytają przeciwnika – opowiada por. Robert Grabowski, dowódca 1 plutonu. – Na początek wyjaśnialiśmy Kanadyjczykom, w jaki sposób śmigłowiec podejmuje drużynę szturmową kawalerii powietrznej. Mówiliśmy o szykach, jakie można zastosować w przypadku Sokoła i Mi-8. Dopiero później ruszyliśmy do akcji – dodaje.
Każdy z żołnierzy desantował się dwukrotnie. Najpierw – z pokładu śmigłowca znajdującego się około 5 metrów nad ziemią. – Priorytetem było bezpieczeństwo i zapoznanie Kanadyjczyków ze specyfiką naszego działania. Dopiero po takim wstępnym treningu skupiliśmy się na dynamice pola walki i jeszcze kilkukrotnie przećwiczyliśmy ten sam element – dodaje kpt. Ogrodowicz.
Pod koniec treningu żołnierze desantowali się za pomocą liny, tzw. fast rope, ze śmigłowca znajdującego się 10 metrów nad ziemią. W kilkanaście sekund po desancie sprawdzili pojazdy i zatrzymali przeciwnika. – Trening z polskimi żołnierzami ma dla nas duże znaczenie. Chcemy się jak najwięcej nauczyć, poznać metody szkoleniowe i procedury obowiązujące w polskiej armii. Szczególnie ważne jest dla nas szkolenie z desantowania za pomocą liny – przyznaje kpt. Jan Caric z 22 Regimentu.
Ćwiczenia w Nowym Glinniku pod Łodzią były już kolejnym szkoleniem polskich i kanadyjskich żołnierzy w ramach cyklu Maple Detachment. W ubiegłym roku z kawalerzystami 25 Brygady ćwiczyli wojskowi z 3 Królewskiego Pułku Sił Zbrojnych Kanady. Polscy i kanadyjscy żołnierze trenowali m.in. w Drawsku Pomorskim, Wędrzynie, Nowej Dębie, Trzciańcu, Leźnicy Wielkiej. Mieli zajęcia ogniowe, szkolili zwiadowców, ćwiczyli techniki maskowania oraz konstruowanie i wykrywanie materiałów wybuchowych. Wykonywali również zadania szturmowe z wykorzystaniem śmigłowców Mi-8 i W-3W Sokół.
autor zdjęć: kpt. Tomasz Pierzak
komentarze