Paladiny rozstawiono tak, by zsynchronizować ostrzał z różnych punktów. Samobieżne armatohaubice na drawski poligon przywieźli amerykańscy żołnierze z Fort Carson. Strzelali po kilkanaście godzin dziennie, mimo siarczystego mrozu. Tuż obok swoje umiejętności sprawdzała polska kompania w Rosomakach. W manewrach „Bison Drawsko” bierze udział 4,5 tys. żołnierzy.
Od połowy stycznia na poligonie w Drawsku Pomorskim trwają międzynarodowe manewry. Poza 3,5 tys. żołnierzy holenderskiej 43 Brygady Zmechanizowanej ćwiczą Polacy, głównie z 12 Brygady Zmechanizowanej, Amerykanie z 4 Dywizji Piechoty, a także Niemcy, Estończycy i Belgowie. Po szkoleniach taktycznych, które miały sprawdzić współdziałanie wielonarodowych jednostek, przyszedł czas na manewry pododdziałów poszczególnych armii.
Paladiny strzelały do celów
Amerykanie z Brygadowej Grupy Bojowej, która trafiła do Polski w ramach operacji „Atlantic Resolve”, przywieźli na poligon 155-mm armatohaubice Paladin z pojazdami technicznymi. Batalionem dowodzi ppłk Douglas Chimenti. Na pasie ćwiczeń taktycznych Konotop, położonym we wschodniej części drawskiego poligonu, paladiny otworzyły ogień do celów. Amerykańscy żołnierze strzelali po kilkanaście godzin dziennie przez kilka dni, przy kilkunastostopniowym mrozie. Żołnierze ogrzewali się w pojazdach – samobieżnych haubicach i w humvee, których silniki stale pracowały. – Sprawdzamy właśnie współdziałanie sześciu dział – mówi kapitan Joe Roberts, dowódca baterii „Bravo” z 3 batalionu 29 Pułku Artylerii Polowej. – Paladiny są rozstawione w kilku miejscach tak, by zsynchronizować ostrzał określonego celu z różnych punktów – wyjaśnia.
Film: comcam.pl
Oficer dodaje, że po zakończeniu manewrów w Drawsku jego żołnierze wrócą do Żagania, gdzie teraz stacjonują. – W Polsce będziemy przebywali w sumie dziewięć miesięcy, ćwicząc współdziałanie z oddziałami polskimi oraz innych państw NATO. Manewry na drawskim poligonie są dobrą okazją do zacieśniania takiej współpracy – mówi kpt. Roberts.
Pontonami przez rzekę
Tymczasem na pasie taktycznym Studnica trwały ćwiczenia polskiego 3 Batalionu Piechoty Zmotoryzowanej ze Stargardu (jednostka podlega 12 Brygadzie Zmechanizowanej ze Szczecina). Wielu żołnierzy batalionu ma doświadczenie z misji m.in. w Afganistanie. Na poligonie piechota ćwiczyła działania w lesie w warunkach zimowych, zmotoryzowani używali także transporterów Rosomak. – We współpracy z sojusznikami zrealizowaliśmy niemal wszystkie formy walki: obronę, natarcie, działanie na tyłach, pokonywanie przeszkody wodnej – mówi por. Maciej Kluczyński, dowódca 3 Kompanii Piechoty Zmotoryzowanej. – Pierwszy raz pracowaliśmy z Holendrami. Pokazali się od najlepszej strony, zwłaszcza pod względem organizacji i dowodzenia. Możemy im pozazdrościć gąsienicowych transporterów opancerzonych nowej generacji, tego nam brakuje – przyznaje oficer.
Porucznik podkreśla, że ostra zima stwarza okazję do sprawdzenia umiejętności żołnierzy w trudnych warunkach. – Jednej nocy spadł deszcz, a mróz związał metalowe elementy mostu, to utrudniło przygotowanie przeprawy. Poza tym trzeba było przekroczyć na pontonach rzekę, zdobyć przyczółek i utrzymać go w walce. Wszystko w kilkunastostopniowym mrozie. To dobra szkoła przetrwania – mówi por. Kluczyński.
W ćwiczeniach „Bison Drawsko 2017” bierze w sumie udział 600 polskich żołnierzy. Poza piechotą są także czołgi PT-91 z 9 Brygady Kawalerii Pancernej, a także pododdziały przeciwlotnicze, samoloty Su-22 z 1 Skrzydła Lotnictwa Taktycznego i F-16 z 2 Skrzydła Lotnictwa Taktycznego. Manewry potrwają do 24 lutego.
autor zdjęć: st. chor. Artur Walento, Marcin Górka
komentarze