Samochody bardzo się nam przydadzą. Dzięki nim skuteczniej pomożemy mieszkańcom, którzy ucierpieli z powodu nawałnic. Z wozów będziemy korzystać także podczas zwalczania skutków pożarów czy wypadków drogowych – mówi Janusz Szmaglik, komendant Ochotniczej Straży Pożarnej w Brusach na Pomorzu. Dwa wozy strażackie przekazał władzom gminy wiceminister obrony Bartłomiej Grabski.
Kluczyki do dwóch wozów strażackich z rąk podsekretarza stanu w MON Bartłomieja Grabskiego odebrał wczoraj burmistrz Brus Witold Ossowski. Brusy to jedna z pomorskich miejscowości, która podczas sierpniowych nawałnic ucierpiała najbardziej. Zniszczonych zostało tu tysiąc budynków i setki drzew. – Bardzo się cieszę, że mogę reprezentować ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza i zgodnie z jego obietnicą przekazać sprzęt wojskowy – mówił Bartłomiej Grabski. Władze miasta i gminy Brusy otrzymały od MON dwa samochody ratowniczo-gaśnicze. Nie są to wozy nowe. Używali ich wcześniej żołnierze z 12 Bazy Bezzałogowych Statków Powietrznych w Mirosławcu oraz Centralnego Poligonu Sił Powietrznych w Ustce. Samochody są jednak po remoncie i w pełni sprawne technicznie trafiły do nowych właścicieli. – Wierzę, że posłużą długie lata ochotniczym strażom pożarnym – dodał wiceminister obrony.
Z wozów będą korzystać strażacy z Brus oraz Leśna (pow. chojnicki). – To ciężkie samochody ratowniczo-gaśnicze, w których możemy pomagać poszkodowanym w nawałnicy. Ale nie tylko. Wykorzystamy je także do zwalczania skutków pożarów czy wypadków drogowych – mówi Janusz Szmaglik, komendant OSP w Brusach. Strażak dodaje, że nadal trwają prace porządkowe na terenie gminy, choć większość najpilniejszych zadań już wykonano. – Udrożniliśmy główne szlaki komunikacyjne, pomogliśmy ludziom zabezpieczyć budynki mieszkalne. Ale mimo to, cały czas dostajemy wezwania od osób, które nadal potrzebują wsparcia. Dlatego terenowe pojazdy od MON bardzo ułatwią nam pracę – dodaje Szmaglik.
Nawałnice przeszły nad Pomorzem w nocy z 11 na 12 sierpnia. Ucierpiały tysiące ludzi i gospodarstw. Zniszczone zostały budynki, powalone drzewa i zerwane linie energetyczne. Do pomocy poszkodowanym włączyło się wojsko. Żołnierze walczyli ze skutkami nawałnicy od 14 sierpnia, czyli dnia, w którym wojewoda pomorski zwrócił się do MON o pomoc. Do akcji resort obrony skierował ponad 450 żołnierzy, którzy pracowali w ramach wojskowych zgrupowań zadaniowych. Wojskowi przede wszystkim zajmowali się oczyszczeniem rzek i przywracali przejezdność dróg. – Wszystkie zadania wojskowych zgrupowań zostały zrealizowane. Oczyściliśmy rzekę wraz z kanałami, nie ma więc już zagrożenia powodziowego – wyjaśnia kpt. Przemysław Lipczyński, rzecznik prasowy 2 Mazowieckiego Pułku Saperów. Oficer, który pracował w powiecie chojnickim, przyznaje, że główne drogi są już przejezdne, ale w mniejszych miejscowościach nadal potrzebna jest pomoc w usuwaniu powalonych drzew i konarów. – OSP na pewno dobrze wykorzysta wojskowe wozy strażackie – podsumowuje oficer.
Wojskowe zgrupowania zadaniowe zakończyły już swoją pracę na Pomorzu. Teraz żołnierze wracają do garnizonów.
autor zdjęć: mjr Krystian Boryń
komentarze