Cisza, skupienie i precyzja. Strzelcy wyborowi z Polski i Słowacji szkolili się wspólnie podczas manewrów „Dragon '17”. Na poligonie w Drawsku Pomorskim strzelali z karabinów wyborowych SWD i Alex do celów oddalonych o 1050 metrów. – Poprzeczkę zawiesiliśmy wysoko – przyznaje dowódca sekcji strzelców wyborowych.
Ciszę przerywają kolejne komendy: „Daj dwa w lewo”. „Wyżej”. „Gotów.” „Gotów”. Dwa oddechy. „Strzał!”. Strzelec i obserwator działają w ścisłej współpracy. – Obie te funkcje są ważne, ale to na obserwatorze spoczywa większa odpowiedzialność – mówi dowódca sekcji strzelców wyborowych 2 Brygady Zmechanizowanej Legionów w Złocieńcu. Obserwator zajmuje się wyliczaniem wszystkich parametrów dotyczących strzału: mierzy prędkość wiatru, obserwuje teren, wskazuje punkt i wydaje komendę o strzale. Natomiast strzelec przygotowuje broń, swoje stanowisko, nanosi poprawki, reguluje celownik i oddaje strzał. W tym momencie rola obserwatora wcale się nie kończy. – Przez lunetę obserwuje on lot pocisku, i jeśli to konieczne, nanosi poprawki, tak by kolejny strzał był celny – wyjaśnia dowódca sekcji.
Zadaniem żołnierzy podczas manewrów „Dragon '17” było zestrzelenie celów oddalonych o 1050 metrów, ustawionych po drugiej strony jeziora. – To bardzo duża odległość. Poprzeczka była więc zawieszona wysoko, ale chcemy sprawdzić swoje możliwości – mówi mjr Kamil Hom, zastępca dowódcy 1 Batalionu Zmechanizowanego 2 Brygady Zmechanizowanej. Strzelcy używali karabinów wyborowych SWD i Alex.
Jak przygotowywać się do tak trudnych strzelań? – Praktyka i jeszcze raz praktyka – mówi mjr Hom. – Liczy się przede wszystkim precyzja. W przypadku strzelców wyborowych każdy strzał jest ważny, nie strzelamy na ilość. Żołnierz musi uspokoić oddech, dobrze ułożyć się z bronią i... oddać celny strzał. Cele były trzy. Oceniano nie tylko to, czy zostały zestrzelone, ale także współpracę między strzelcem i obserwatorem oraz sposób wykonania zadania.
W tym ćwiczeniu brało udział kilkadziesiąt osób, również żołnierze ze Słowacji, którzy uczestniczą w „Dragonie”. – Jesteśmy z 22 Batalionu Zmechanizowanego z Michalovic. Do Drawska przyjechaliśmy 13 września i działamy 24 godziny na dobę, jedni służą w dzień, inni w nocy – opowiada szef sekcji operacyjnej słowackiej jednostki.
Poza żołnierzami zawodowymi w tej części manewrów wzięli udział również rezerwiści, którzy ćwiczą razem z 2 Brygadą Zmechanizowaną. – Część z nich ma doświadczenie strzeleckie ze służby w wojsku, inni są w cywilu na przykład myśliwymi. Dzisiejsze ćwiczenia to dla nich sprawdzian, po którym przyjdzie czas na wyciągnięcie wniosków i dalsze szkolenie – wyjaśnia mjr Kamil Hom. Jednym z rezerwistów jest kpr. rez. Mariusz, który służył w armii 4 lata temu. – Regularnie biorę udział w ćwiczeniach rezerwy. A po „Dragonie” wracam do służby zawodowej – zapowiada rezerwista.
Ćwiczenia „Dragon '17” to najważniejsze w tym roku manewry polskiej armii z siłami państw sojuszniczych i partnerskich. Żołnierze na poligonach spędzą niemal cały wrzesień.
autor zdjęć: st. chor. szt. Artur Walento
komentarze