moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Żołnierze 25 Brygady Kawalerii Powietrznej szkolą się w Wędrzynie

Kilkunastu żołnierzy desantuje się ze śmigłowca Mi-17 w nieco ponad 20 sekund. Dla załogi śmigłowca to bardzo niebezpieczne pół minuty, bo maszyna jest wówczas w miejscu i staje się bardzo łatwym celem dla przeciwnika. Na poligonie w Wędrzynie załogi śmigłowców oraz szturmani 25 Brygady Kawalerii Powietrznej ćwiczyli najtrudniejsze elementy desantu.

W Wędrzynie kończą się dziś trwające od 4 grudnia ćwiczenia żołnierzy 1 i 7 Batalionu Kawalerii Powietrznej. – To zimowa szkoła ognia, w ramach której wykonujemy między innymi ćwiczenia przygotowawcze, strzelania sytuacyjne, strzelania bojowe z wszystkich środków bojowych brygady: 5,56 mm kbs Beryl, 7,62 mm karabinów maszynowych UKM, 7,62 mm kbw ALEX, 7,62 mm TRG SAKO, 12,7 mm kbw TOR oraz 60mm lekkich moździerzy LM-60 – mówi mjr Zbigniew Kowalski, szef sekcji szkoleniowej Brygady. Na poligonie szkolą się również strzelcy pokładowi z 1 Dywizjonu Lotniczego, którzy ze śmigłowców strzelają z karabinów M134G Minigun.

Ale kluczowy dla ćwiczących żołnierzy jest desant ze śmigłowca. Do takich zadań przygotowują się znacznie wcześniej, najpierw trenując w Ośrodku Szkolenia Naziemnego w Nowym Glinniku lub Leźnicy Wielkiej. – Na początku zjazd po linie z atrapy śmigłowca odbywa się z asekuracją instruktorów wspinaczki, którzy kontrolują szybkość zjazdu. Potem żołnierz zjeżdża już sam – wyjaśnia mjr Kowalski. Kolejne etapy to zjazd po linie z obciążeniem (hełm, kamizelka kuloodporna, plecak oraz broń ważą razem nawet 20 kg) i wreszcie desant ze śmigłowca. – Zaczynamy od wysokości 5 m, potem coraz wyżej – 10 m, w końcu 15 m, czyli wysokość, z której desantowali się dziś podczas ćwiczeń – wyjaśnia szef sekcji szkoleniowej.

Na poligonie ze śmigłowca Mi-17 desantowało się 13 żołnierzy plutonu rozpoznawczego 1 Batalionu Kawalerii Powietrznej. – Wykonali desant na linie grubej, tzw. fast rope z wysokości 15 m. Przynajmniej metr liny musi być na ziemi, by zapewnić bezpieczny desant. To zasada, którą stosuje się na wypadek podmuchu wiatru. Jeśli śmigłowiec poderwałby się z miejsca, zapas liny zostanie na ziemi, a żołnierz bezpiecznie po niej zjedzie – tłumaczy mjr Kowalski. Żołnierze 25 Brygady Kawalerii Powietrznej desantują się na dwóch rodzajach lin: grubej oraz cienkiej (alpinistycznej). Na tej pierwszej prędkość zjazdu jest regulowana siłą ścisku rąk, kolan i butów – są to trzy punkty podparcia, które służą żołnierzowi do kontrolowania szybkości zjazdu. Gdy zjazd odbywa się na linie alpinistycznej zakładane są na nią specjalne przyrządy zjazdowe, które mogą spowolnić, przyspieszyć lub zatrzymać desantującego się żołnierza w każdym momencie zjazdu.

Mjr Zbigniew Kowalski podczas desantu na poligonie pełnił funkcję instruktora technik linowych w ratownictwie lotniczym, odpowiadał za „wypuszczenie” żołnierzy do desantu. – Po zajęciu miejsc na pokładzie statku powietrznego, przekazuję komendę do dowódcy załogi: „desant na pokładzie – gotowi do wykonania zadania”. Śmigłowiec startuje, a ja przekazuję rękoma sygnały żołnierzom desantu, dostaję również informację od dowódcy załogi ile czasu zostało do wykonania zadania. Następnie odpowiednimi sygnałami przekazuję tę informację dowódcy desantu – relacjonuje mjr Kowalski. Gdy śmigłowce znajdują się w miejscu desantu, pilot wydaje zgodę najpierw na wyrzucenie liny, a następnie na desant żołnierzy. – Odpowiadam za wyrzucenie liny oraz przygotowanie kolejnych żołnierzy do opuszczenia śmigłowca – mówi oficer. Przyznaje, że podczas tego ćwiczenia ma do czynienia z wyszkolonymi, doświadczonymi żołnierzami i ufa ich umiejętnościom. – Gdy żołnierz zjeżdżający po linie znajdzie się poza śmigłowcem, instruktor nie ma już wpływu na jego bezpieczeństwo. Kontrola tego co się dzieje leży już po stronie desantującego się – zaznacza mjr Kowalski.

Po desantowaniu ostatniego żołnierza, major wciąga linę na pokład. – Daję komendę dowódcy załogi „lina na pokładzie, możemy odchodzić” i odlatujemy – opowiada. Gdyby operacja była wykonywana w warunkach bojowych, lina zostałaby zrzucona na ziemię. – W sytuacji gdy na dole są nasi przeciwnicy, nie ma czasu na wciąganie liny na pokład, bo liczy się to, by jak najszybciej odlecieć – wyjaśnia szef sekcji szkolenia.

Ale desant to znacznie bardziej złożona operacja. Ważną rolę odgrywają tu piloci śmigłowców. – Dowódca załogi, czyli pilot wybiera miejsce lądowania bądź desantowania. To trudna decyzja, jeśli lecimy w rejon działań i nie wiemy co nas może spotkać na ziemi. W takich sytuacjach liczy się doświadczenie oraz ocena wzrokowa nie tylko pilota, ale i całej załogi – mówi mjr Piotr Kozłowski, pilot 1 dywizjonu lotniczego. Załoga dokładnie obserwuje to, co dzieje się na ziemi, i jeśli dostrzegą coś co mogłoby uszkodzić śmigłowiec, na przykład wysokie maszty, odchodzą i robią kolejne podejście. – Tak łatwo nie jest gdy mamy sytuację bojową. Przy nieudanym podejściu zdradzamy swoją pozycję, więc nie ma elementu zaskoczenia, trzeba odlecieć – dodaje Kozłowski. Piloci podkreślają, że śmigłowiec na ziemi, gdy desant odbywa się z przyziemienia, a żołnierze po prostu wybiegają z pokładu śmigłowca, albo śmigłowiec w zawisie, gdy desant odbywa się na linach, to bardzo łatwy cel dla przeciwnika. – Ma 355 m kw. powierzchni wirnika nośnego, więc jest do czego strzelać – zauważa pilot. Im szybciej żołnierze się desantują, tym bezpieczniejsza jest załoga śmigłowca. – Średnio na jednego żołnierza przewiduje się dwie sekundy. Jeśli mamy komplet na pokładzie, czyli 18 żołnierzy, to ten najniebezpieczniejszy moment trwa około pół minuty – mówi mjr Kozłowski. Dodaje, że gdy był w Afganistanie, wyszkoleni żołnierze potrafili opuścić śmigłowiec nawet w 10 sek.

To co nie zależy od wyszkolenia załogi oraz żołnierzy, a może mieć wpływ na desant, to wiatr. – Najniebezpieczniejszy jest wiatr tylny. Wówczas desant jest na granicy ryzyka i decyzję o jego wykonaniu podejmuje się po wielu analizach i dokładnym oszacowaniu ryzyka – zapewnia mjr Kozłowski. Parametry dotyczące wiatru wskazują pilotom specjalne urządzenia, ale jego kierunek i szacunkową prędkość potrafią określić na podstawie tego, co widzą dookoła. – Gdy lecimy obserwujemy, w którą stronę idą dymy, jak układają się flagi czy chorągiewki. Na tej podstawie jesteśmy w stanie zbudować sobie podejście do lądowania czy desantu – mówi mjr Kozłowski.

Dla pilota śmigłowca ważne jest również bezpieczeństwo desantujących się żołnierzy. – Strefą szczególnie niebezpieczną śmigłowca jest jego tył, tam gdzie znajduje się śmigło ogonowe. Jest ono niewidoczne dla desantującego się z uziemienia żołnierza i może w nie wbiec. Dlatego żołnierze zawsze wybiegają z bocznych drzwi i kierują się do przodu i w prawo. Wtedy widzę, jak ich ominąć przy starcie – wyjaśnia pilot. Bezpieczeństwo desantującym się żołnierzom zapewniają też strzelcy pokładowi. – Na wyposażeniu śmigłowca mamy karabiny M134G Minigun. Jest to ogień wspierający i osłaniający desant wojska – mówi pilot. Strzelcy pokładowi to również dodatkowa para oczu pilotów. To oni obserwują przestrzeń dookoła maszyny i mogą dostrzec niebezpieczeństwo.

Desantujących się na poligonie żołnierzy osłaniał drugi śmigłowiec. Był to desant na otwartej przestrzeni. – Zdarza się też tak, że muszą zejść na dach jakiegoś budynku. Przestrzeń jest wówczas bardzo niewielka. Śmigłowiec musi się ustawić precyzyjnie, tak by każdy żołnierz desantował się na dachu – opisuje mjr Kowalski. – Kluczowa jest w tym przypadku łączność instruktora technik linowych z dowódcą załogi. Wspólnie ustawiamy śmigłowiec tak, by nikomu nic się nie stało, by desant był bezpieczny – dodaje oficer. Podczas ćwiczeń w Wędrzynie, kiedy cała grupa szturmowa po wylądowaniu zajęła stanowiska i rozpoczęła wykonywanie zadań. – Dziś było to strzelanie z 5,56 mm kbs Beryl, 7,62 mm karabinów maszynowych UKM, 7,62 mm TRG SAKO oraz 60mm lekkich moździerzy LM-60 – mówi mjr Kowalski.

Szkolenie żołnierzy 25 Brygady Kawalerii Powietrznej zakończy się 15 grudnia.

Ewa Korsak

autor zdjęć: por. Michał Kolad

dodaj komentarz

komentarze


Nowe Raki w szczecińskiej brygadzie
 
Wybiła godzina zemsty
Jak Polacy szkolą Ukraińców
Terytorialsi zobaczą więcej
Czworonożny żandarm w Paryżu
Norwegowie na straży polskiego nieba
Operacja „Feniks” – pomoc i odbudowa
Transformacja dla zwycięstwa
Rosomaki w rumuńskich Karpatach
Polacy pobiegli w „Baltic Warrior”
Od legionisty do oficera wywiadu
Szwedzki granatnik w rękach Polaków
Medycyna w wersji specjalnej
Donald Tusk po szczycie NB8: Bezpieczeństwo, odporność i Ukraina pozostaną naszymi priorytetami
Trzynaścioro żołnierzy kandyduje do miana sportowca roku
Święto podchorążych
Selekcja do JWK: pokonać kryzys
Polskie „JAG” już działa
Olympus in Paris
Huge Help
Wojskowi kicbokserzy nie zawiedli
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Wojskowa służba zdrowia musi przejść transformację
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Sejm pracuje nad ustawą o produkcji amunicji
Trudne otwarcie, czyli marynarka bez morza
Szef MON-u na obradach w Berlinie
Co słychać pod wodą?
„Siły specjalne” dały mi siłę!
Triatloniści CWZS-u wojskowymi mistrzami świata
Olimp w Paryżu
Setki cystern dla armii
Święto w rocznicę wybuchu powstania
„Husarz” wystartował
Nasza broń ojczysta na wyjątkowej ekspozycji
Jesień przeciwlotników
Czarna Dywizja z tytułem mistrzów
Ostre słowa, mocne ciosy
Polsko-ukraińskie porozumienie ws. ekshumacji ofiar rzezi wołyńskiej
„Jaguar” grasuje w Drawsku
O amunicji w Bratysławie
Wzmacnianie granicy w toku
Jaka przyszłość artylerii?
NATO odpowiada na falę rosyjskich ataków
Fundusze na obronność będą dalej rosły
„Szpej”, czyli najważniejszy jest żołnierz
Right Equipment for Right Time
Karta dla rodzin wojskowych
W MON-ie o modernizacji
Rekordowa obsada maratonu z plecakami
„Nie strzela się w plecy!”. Krwawa bałkańska epopeja polskiego czetnika
Zmiana warty w PKW Liban
Inwestycja w produkcję materiałów wybuchowych
Żaden z Polaków służących w Libanie nie został ranny
Marynarka Wojenna świętuje
Wielkie inwestycje w krakowskim szpitalu wojskowym
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Nowe uzbrojenie myśliwców
„Szczury Tobruku” atakują
Ustawa o zwiększeniu produkcji amunicji przyjęta
Trzy medale żołnierzy w pucharach świata

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO