Samolot rozpoznawczy Bryza i niemal stu żołnierzy z Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej, jednostki specjalnej Formoza oraz 10 Opolskiej Brygady Logistycznej – to skład polskiego kontyngentu wojskowego, który wkrótce wyruszy na południe Włoch, by wziąć udział w unijnej misji „Sophia”. Właśnie przechodzi on certyfikację.
Na Zatoce Gdańskiej pojawiła się niezidentyfikowana jednostka pływająca. Załoga Bryzy musi ją namierzyć i rozpoznać. Samolot podrywa się z lotniska w Siemirowicach krótko przed południem. Na wykonanie zadania ma trzy godziny. Wraca jednak wcześniej. – Nad morzem trochę wiało, ale z naszego punktu widzenia nie było źle – przyznaje kmdr ppor. pil. Jakub Murzynowski, dowódca załogi. – Jednostkę odnaleźliśmy stosunkowo szybko, zidentyfikowaliśmy ją, po czym naprowadziliśmy na nią grupę abordażową. Tak więc wszystkie założone cele udało się osiągnąć – dodaje.
W rolę nieznanej jednostki wcielił się okręt ratowniczy ORP „Zbyszko”. Grupę, która z łodzi motorowych weszła na jego pokład, utworzyli komandosi z jednostki specjalnej Formoza. A samo zadanie stanowiło główną część certyfikacji mającej sprawdzić przygotowanie żołnierzy do kolejnej misji. Tym razem na południu Włoch.
W połowie lutego około stu żołnierzy z Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej, Formozy i 10 Opolskiej Brygady Logistycznej wyruszy do położonej na Sycylii bazy Sigonella. Będą mieli do dyspozycji samolot rozpoznawczy Bryza. Kontyngent weźmie udział w unijnej misji „Sophia”. Rozpoczęła się ona jeszcze w 2015 roku. Podstawowy cel przedsięwzięcia to zapobieżenie przemytowi ludzi, broni i narkotyków do Europy, a od niedawna także szkolenie libijskiej straży przybrzeżnej oraz sił morskich. Niestabilna sytuacja polityczna w tym kraju sprawia, że właśnie stamtąd napływa na południe Włoch największa fala nielegalnych imigrantów. – Nasze zadania wiążą się przede wszystkim z prowadzeniem lotów rozpoznawczych nad wybranymi akwenami Morza Śródziemnego. Będziemy operowali na szlakach żeglugowych prowadzących z Libii i wzdłuż wybrzeża tego państwa. Nie możemy jednak przekroczyć granicy jego wód terytorialnych – tłumaczy kmdr por. Cezary Kurkowski, dowódca PKW „EU Sophia”. Lotnicy będą gromadzić informacje na temat przemieszczających się w tym regionie jednostek. Wzbogacą je materiałem zdjęciowym. Ich meldunki będą przekazywane do dowództwa operacyjnego misji. A ono zdecyduje o dalszych działaniach. W razie potrzeby na miejsce mogą zostać wysłane okręty i grupy abordażowe wojsk specjalnych, które przechwycą na pełnym morzu łodzie przemytników.
Załogi Bryz mają duże doświadczenie. – Prowadzimy loty rozpoznawcze, przede wszystkim w pobliżu wód terytorialnych Rosji, bierzemy udział w ćwiczeniach na Bałtyku, nasze samoloty poleciały do Norwegii, gdzie uczestniczyły w pierwszym strzelaniu Morskiej Jednostki Rakietowej. Załogi naprowadzały obsługę wyrzutni na cel. Pełnimy też dyżury w ramach SAR, więc w razie potrzeby możemy zostać włączeni w akcje poszukiwawczo-ratownicze na Bałtyku – wylicza por. pil. Radosław Kukuła, drugi pilot Bryzy.
„Sophia” będzie jednak pierwszą zagraniczną misją w historii Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej. Czego się spodziewają? – Na pewno będzie gorąco. W styczniu pojechaliśmy na Sycylię na rekonesans i już wówczas temperatura oscylowała w granicach 20 stopni – mówi kmdr por. Kurkowski. Pogoda na pewno będzie miała wpływ na komfort pracy załóg. Bryza, jak tłumaczą piloci, została wyposażona w wewnętrzne nawiewy. Nie posiada jednak klimatyzacji. Ale to szczegół. Samolot, jak przekonuje kmdr ppor. pil. Murzynowski, jest niczym skrojony na potrzeby tego typu zadań. – Ma dobry radar, a jednocześnie nie został przeładowany elektroniką. Jest wyposażony w stosunkowo prosty w obsłudze system radiowej łączności – zauważa. Dla lotników z Siemirowic misja, jak sami podkreślają, będzie najważniejszym sprawdzianem wiedzy i umiejętności. – Żadne ćwiczenia nie są w stanie zastąpić realnych działań. Poza tym to kolejny krok ku integracji z sojusznikami. Misją kierują Włosi, obecnie biorą w niej udział samoloty między innymi z Hiszpanii i Portugalii, sama baza po części należy do Amerykanów. Będziemy się mogli sprawdzić na ich tle – podkreśla por. pil. Kukuła.
Na razie jednak żołnierze z kontyngentu muszą przejść certyfikację. – Jest ona wyjątkowa, bo po raz pierwszy w historii zastosowano trzy różne systemy oceniania. W komisji zasiada aż 40 specjalistów różnych dziedzin. Ma to związek ze składem kontyngentu. Tworzą go żołnierze z różnych rodzajów sił zbrojnych i różnych specjalizacji – zaznacza ppłk Piotr Walatek, rzecznik Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych. Certyfikacja potrwa do piątku.
Misja PKW „EU Sophia” na pewno będzie miała dwie zmiany. Każda z nich potrwa pół roku.
autor zdjęć: Łukasz Zalesiński
komentarze