Firmy, które chciałyby dostarczyć wojsku nowe średnie samoloty transportowe, mogą zgłaszać się do MON do końca czerwca. Na razie Inspektorat Uzbrojenia rozpocznie z przedstawicielami biznesu rozmowy o technicznych warunkach nowych maszyn, którym nadano kryptonim „Drop”. Kiedy może zostać ogłoszony przetarg – jeszcze nie wiadomo.
Rozmowy z przedstawicielami przemysłu, które rozpoczną się w sierpniu i potrwają aż do kwietnia 2020 roku, będą dotyczyć zarówno parametrów technicznych oferowanych samolotów, jak i kwestii finansowych. Eksperci z Inspektoratu Uzbrojenia będą szczególnie zainteresowani zasięgiem, prędkością przelotową, systemami nawigacji, łączności, identyfikacji oraz ochrony biernej. Wojsku zależy także, aby nowe średnie samoloty transportowe o kryptonimie „Drop” miały odpowiednie możliwości przewozu i zrzut personelu oraz ładunków, były przystosowane do tankowania w powietrzu oraz działania w różnych warunkach pogodowych.
Podczas tej fazy postępowania przedstawiciele Inspektoratu Uzbrojenia MON będą chcieli ustalić nie tylko cenę, ale także koszty eksploatacji maszyn i wycofania ich ze służby, serwisowania oraz szkolenia załóg i personelu naziemnego.
Na razie nie wiadomo, kiedy zostanie ogłoszony przetarg na zakup „Dropów”. – To informacja ujęta w Planie Modernizacji Technicznej, więc niestety niejawna – komentuje kpt. Krzysztof Płatek, rzecznik prasowy Inspektoratu Uzbrojenia MON.
Polska armia ma obecnie dwa typy średnich samolotów transportowych: 16 hiszpańskich C-295M (pierwsze nowe Casy trafiły do Polski w 2003 roku) oraz pięć amerykańskich C-130. Herkulesy otrzymaliśmy ze Stanów Zjednoczonych 10 lat temu w ramach programu bezzwrotnej pomocy wojskowej FMF (Foreign Military Financing). Choć MON nie ujawnia, które z tych dwóch typów średnich samolotów transportowych zastąpią „Dropy”, można przypuszczać iż z racji wieku (ponad 40 lat) i zaawansowania zużycia technicznego, chodzi o C-130 Hercules.
autor zdjęć: Piotr Łysakowski
komentarze