Firmy zbrojeniowe, które chciałyby sprzedać Wojsku Polskiemu wielozadaniowe śmigłowce wsparcia, mogą do 31 maja zgłaszać się do MON. Wysłużone wiropłaty Mi-2 mają zastąpić maszyny o kryptonimie „Perkoz”. Wojsko chce kupić 32 śmigłowce w trzech wersjach – wsparcia, dowodzenia i rozpoznania/walki elektronicznej.
Produkowane w Polsce śmigłowce Mi-2 wykorzystywane są do transportu sprzętu, żołnierzy czy rannych, część jest także uzbrojona. Maszyny, choć uchodzą za wszechstronne, służą w siłach zbrojnych już ponad pół wieku (od 1967 roku). Dlatego wojsko rozpoczyna właśnie procedurę zakupu nowych lekkich wiropłatów o kryptonimie „Perkoz”.
Kilka dni temu Inspektorat Uzbrojenia MON zaprosił firmy zbrojeniowe specjalizujące się w technice lotniczej do rozmów o możliwościach technicznych śmigłowców dostępnych na rynku. Przedsiębiorstwa zainteresowane dostarczeniem wojsku 32 maszyn w trzech wersjach – wsparcia bojowego z możliwością prowadzenia zaawansowanego szkolenia lotniczego, dowodzenia i rozpoznania/walki elektronicznej, mogą do końca maja zgłaszać się do IU MON. Wojsko zastrzega jednak, że do rozmów nie muszą zostać dopuszczone wszystkie firmy, które zgłoszą swój akces. Dialog techniczny rozpocznie się w lipcu i ma potrwać do grudnia.
Jakich śmigłowców szuka wojsko? Szczegółowe wymagania techniczne wobec następców Mi-2 otrzymają jedynie firmy, które spełnią warunki formalne udziału w dialogu technicznym. Wiadomo tylko, że wojsko chce kupić maszyny wielozadaniowe, które na pokład będą mogły zabrać albo pięciu uzbrojonych i w pełni wyekwipowanych żołnierzy lub jedną tonę ładunku.
Wojsko Polskie ma obecnie około czterdziestu śmigłowców Mi-2. Kiedy pod koniec lat sześćdziesiątych weszły one do służby, były podstawowym lekkim śmigłowcem naszych sił zbrojnych. Wykorzystywano je do transportu ludzi i sprzętu, wykonywania zadań rozpoznawczych, a także do zwalczania przeciwnika lub – wariancie uzbrojonym w przeciwpancerne pociski kierowane – czołgów i transporterów opancerzonych.
autor zdjęć: Bartek Bera
komentarze