Zwycięstwo sprzymierzonych nad niemieckimi i włoskimi wojskami w Afryce Północnej w maju 1943 roku spowodowało, że wreszcie realne stało się otwarcie tzw. drugiego frontu w Europie. Wciąż jednak trwały dyskusje, gdzie mają lądować główne siły inwazyjne: na brzegach Morza Śródziemnego czy kanału La Manche.
Zarówno w zdobytym Tunisie, jak i w Wielkiej Brytanii zbierały się alianckie wojska i ich dowódcy czekali na sygnał do ataku. Amerykanie, szczególnie gen. George C. Marshall, ówczesny szef Sztabu Generalnego US Army, postulowali, by uderzyć z Anglii przez kanał La Manche i z Francji ruszyć ku Berlinowi. Wielkim zwolennikiem tej opcji był również Stalin, nieustannie domagający się odciążenia Armii Czerwonej przez otwarcie drugiego frontu w Europie Zachodniej.
Winston Churchill natomiast i jego generałowie nalegali, by główne uderzenie skierować przez Bałkany. Brytyjski premier w charakterystyczny dla siebie sposób nazwał je miękkim podbrzuszem Europy. W rachubach Churchilla inwazja z południa Europy pozwalała wyprzedzić Sowietów zmierzających w kierunku Wisły i Dunaju, a także zabezpieczyć przed widmem komunizmu Jugosławię i Grecję. Ponadto oderwałoby to od III Rzeszy jej głównych sojuszników w Europie: Włochy, Rumunię, Bułgarię i Węgry, a także zaktywizowało Turcję do opowiedzenia się po stronie aliantów.
Na konferencji w Casablance w styczniu 1943 roku Churchill dał się jednak przekonać Franklinowi D. Rooseveltowi i przystał na kompromis. Przestał upierać się przy Bałkanach na rzecz inwazji na Francję w 1944 roku, pod warunkiem jednak, że wcześniej na południowe Włochy zostanie przeprowadzone uderzenie pomocnicze. Wyeliminowanie Włoch z wojny zmusiłoby Niemców do przerzucenia części swych wojsk na Półwysep Apeniński, a tym samym spowodowałoby rozproszenie ich sił w Europie. Churchill liczył też po cichu na to, że szybki sukces we Włoszech pozwoli mu jednak zrealizować scenariusz bałkański i umocnić brytyjskie wpływy w basenie Morza Śródziemnego.
Sycylijskie lato
W maju 1943 roku podczas konferencji w Waszyngtonie zapadły ostateczne decyzje o desancie na Włochy, który ukryto pod kryptonimem „Trident”. Jego preludium miało być lądowanie na Sycylii, czyli operacja „Husky”. 10 lipca 1943 roku na plażach Sycylii lądowały amerykańska 7 Armia gen. George’a S. Pattona i brytyjska 8 Armia gen. Bernarda L. Montgomery’ego. Inwazję z morza poprzedził nocny desant powietrzny i spadochroniarze jako pierwsi przekonali się, jak kapryśna i zdradliwa może być włoska pogoda. Silny wiatr rozrzucił ich daleko od stref zrzutu i jeszcze przez kilka następnych dni wielu z nich przedzierało się przez nieprzyjacielskie linie. Także Włosi i zwłaszcza Niemcy zaskoczyli aliantów twardą obroną, którą umiejętnie dowodził marsz. Albert Kesselring.
Grenadierzy Pancerni SS podczas szturmowania umocnień partyzantów w górach na froncie włoskim. Widoczni żołnierze na stanowisku przy armacie. Fot. NAC
W skalistym i pociętym wąwozami terenie włoscy i niemieccy żołnierze walczyli zacięcie i umiejętnie. Amerykanie i Brytyjczycy zdobywali każdą pozycję po zupełnym zniszczeniu broniących się. Jednak pod koniec lipca marsz. Kesselring zrozumiał, że wyspy nie da się utrzymać. Z każdym dniem rosła przewaga sprzymierzonych, zwłaszcza działania gen. Pattona zaczęły zagrażać odcięciem od Mesyny oddziałów broniących uparcie masywu Etny. W końcu Kesselring dał rozkaz opuszczenia Sycylii, co rozpoczęło się w pierwszych dniach sierpnia. Przez Cieśninę Mesyńską do Kalabrii zdołało się ewakuować około 45 tys. Niemców i 60 tys. Włochów.
17 sierpnia do Mesyny wkroczyły czołówki pancerne gen. Pattona, a ich śladem przybyli też czołgiści Montgomery’ego z 8 Armii. Zdobycie miasta wieńczyło 38 dni zażartych walk o Sycylię, podczas których straty aliantów wyniosły 20 tys. żołnierzy – zabitych, rannych i zaginionych. Wojska włosko-niemieckie miały kilkanaście tysięcy poległych, a 150 tys., głównie Włochów, dostało się do niewoli. Natychmiast po zajęciu Mesyny sprzymierzeni rozpoczęli ostrzeliwanie nieprzyjacielskich pozycji i baterii nadbrzeżnych w Kalabrii. Do akcji weszły też alianckie pancerniki, krążowniki i niszczyciele, które swym ogniem oznajmiały Niemcom i Włochom, że niedługo ruszy inwazja na Półwysep Apeniński.
Pęknięcie faszystowskiej osi
3 września 1943 roku dwie brytyjskie dywizje z 8 Armii przepłynęły Cieśninę Mesyńską i bez trudu zajęły „czubek włoskiego buta” w rejonie Kalabrii. Wojska niemieckie i włoskie szybko wycofały się w głąb półwyspu. Niemcy spodziewali się alianckiego desantu, ale zaskoczyła ich nieoczekiwana wolta Włochów – obalenie Mussoliniego, kapitulacja i przejście na stronę sprzymierzonych. Szybko i zdecydowanie jednak odpowiedzieli na tę dekonstrukcję tzw. paktu osi. Wojska niemieckie błyskawicznie opanowały garnizony i stanowiska armii włoskiej. Na każdy opór odpowiadali siłą, a zaskoczeni Włosi byli rozbrajani i brani do niewoli. Tysiące żołnierzy włoskich trafiło do obozów jenieckich i koncentracyjnych, wielu zamordowano.
Przyjazd Naczelnego Wodza gen. Kazimierza Sosnkowskiego (na przednim siedzeniu z lewej) do Castel di Sangro. Widoczny samochód Willys MB i transporter opancerzony Half-track. Fot. NAC
O tym, jak skuteczny jest nadal Wehrmacht w Italii, alianci przekonali się już 9 września pod Salerno, gdzie na lądujące na plażach oddziały amerykańskie i brytyjskie spadła lawina żelaza, wystrzelona z niemieckich czołgów. Od katastrofy uratowało wtedy atakujących ich lotnictwo, które osłabiło pancerne uderzenie. Jasne się jednak stało, że marsz przez „włoski but” nie będzie spacerem.
Do 15 września niemieckie natarcia pod Salerno straciły swój impet w ogniu alianckich samolotów szturmowych i bombowców. Niemcy jednak cofali się na północ powoli i w sposób zorganizowany – kolejny raz udowadniali, że są mistrzami obrony. Tymczasem brytyjska 8 Armia maszerowała z Kalabrii i jej lewe skrzydło połączyło się z wojskami desantowymi na południe od Salerno, a lewe ruszyło na Foggię. Amerykanie natomiast spod Salerno uderzyli na Neapol, w którym wybuchło antyniemieckie powstanie. Na początku października miasto było już w rękach żołnierzy gen. Marka Clarka, dowódcy amerykańskiej 5 Armii. Podobnym sukcesem zakończyły się walki o Foggię, gdzie zdobyto wielkie lotnisko. W Neapolu zaś sprawnie uruchomiono port, który bardzo przydał się aliantom podczas całej kampanii włoskiej.
„Słoneczna Italia” – to kpina!
Niestety, we Włoszech nastała jesień, a wraz z nią okropna pogoda, która sprzyjała obrońcom. Niemcy zmienili działania armii alianckich w prawdziwy koszmar. Żołnierze, chłostani deszczem i wiatrem, taplający się w błocie, z ironią powtarzali slogan o „słonecznej Italii”. Głównodowodzący siłami sprzymierzonych gen. Dwight Eisenhower wspominał: „Nawet gdybyśmy nie natrafili na opór ze strony nieprzyjaciela, posuwanie się wobec zniszczonych torów kolejowych, zburzonych mostów, wysadzonych w powietrze odcinków szos byłoby utrudnione. Sam teren, pocięty dużymi i małymi rzekami, które biegły w poprzek szlaków naszego natarcia idealnie nadawał się do walk obronnych. Niektóre rzeki były tak kręte, że musieliśmy je kilkakrotnie przekraczać”. A za zakrętem każdej drogi i rzeki czekali na alianckich żołnierzy coraz silniejsi Niemcy. Brytyjczycy z 8 Armii szli wolno, aż w końcu utknęli na tzw. linii zimowej – niemieckich pozycji obronnych, których głównymi elementami były górskie rzeki Garigliano i Sangro oraz szczyty Apeninów. Stanowiska wrogich wojsk na przełęczach górskich w jesiennej aurze wydawały się aliantom nie do zdobycia, więc ich siły rozeszły się w dwie strony: amerykańska 5 Armia przedzierała się przez pozycje nieprzyjaciela wzdłuż brzegów Morza Tyrreńskiego, a brytyjska 8 Armia posuwała się brzegiem Adriatyku. Leżące między nimi Apeniny całkowicie uniemożliwiały współpracę, a każda jej próba kończyła się ciężkimi stratami w ogniu kontrolujących góry niemieckich spadochroniarzy i strzelców alpejskich.
Stanowisko zamaskowanego niemieckiego ciężkiego działa przeciwlotniczego na Sycylii. Fot. NAC
Niemcy na południu Włoch rośli też w siłę dzięki docierającym z północy kraju i Niemiec nowym dywizjom. Dla alianckiego dowództwa stało się jasne, że wyeliminowanie Włoch jako sojusznika III Rzeszy tylko na chwilę zachwiało wciąż potężnymi i zaprawionymi w bojach wojskami niemieckimi. Postanowiono wezwać posiłki: z Afryki Północnej przetransportowano m.in. Francuski Korpus Ekspedycyjny i postanowiono, że do Włoch zostanie przerzucony również 2 Korpus Polski. Ponadto ściągnięto 15 Strategiczną Flotę Powietrzną.
Góra Miliona Dolarów
Jeden z brytyjskich korespondentów wojennych pisał z Włoch pod koniec 1943 roku: „Nasi ludzie sforsowali Sangro, ale za Sangro było Moro, za Moro było Foro, za Foro zaś była Pescara…”. I końca nie było widać. Zanim jednak 8 Armia dotarła do rzeki Pescara i miasta o tej samej nazwie na wybrzeżu Adriatyku, musiała zdobyć niewielką mieścinę Ortone. To zdanie przypadło 1 Dywizji Kanadyjskiej i Kanadyjczycy właśnie pierwsi przekonali się, co nieprzyjaciel przygotował na drodze do Rzymu. Brytyjski weteran II wojny światowej i pisarz tak przedstawił tę batalię: „Trzeba tu było zdobywać każdą ulicę, każdy dom i nawet każde piętro. [Kanadyjczykom – P.K.] Zajęło […] to tydzień, spędzili w ten sposób Boże Narodzenie i w końcu zwyciężyli. Ale to był koniec wysiłku 8 Armii. Pescara leżała o dziesięć mil, pogoda i teren były gorsze niż kiedykolwiek i armia musiała chwilowo opuścić kotwicę”.
Po przeciwległej stronie Półwyspu Apenińskiego maszerowała amerykańska 5 Armia. Amerykanie, podobnie jak Brytyjczycy, walczyli z błotem i coraz twardszym nieprzyjacielem. Z wielkim trudem udało im się zdobyć Monte Camino. W walkach o to wzgórze artyleria wystrzelała 200 tys. pocisków. Amerykańscy żołnierze nazwali je więc Górą Miliona Dolarów. 15 stycznia 1944 roku w rejonie drogi Neapol – Rzym zdobyli Monte Trocchio. Licząc więc przestrzeń i czas od zdobycia Neapolu, przejście kilkudziesięciu kilometrów zajęło aliantom dwa miesiące… A przed nimi wyrosły pasma gór Maiella, Abruzzi i Aurunci, przedzielające półwysep od Adriatyku do Morza Tyrreńskiego. Tu Niemcy wykuli i wybetonowali dwie potężne linie obronne: Gustawa i Hitlera. Epicentrum piekła czekało na sprzymierzonych w Cassino i okolicy.
Bibliografia
H. Bond, Return to Cassino: A memoir of the fight for Rome, New York 1964
F. Majdalany, Cassino: Portrait of a Battle, London 1957
Z. Wawer, Monte Cassino, Warszawa 2019
autor zdjęć: en.wikipedia.org, NAC
komentarze