„Na granicy tam Górnego Śląska jest przepaść głęboka, każdego powstańca, każdego Ślązaka wielka bitwa czeka” – tak śpiewano na Śląsku w pieśni „Już zachodzi czerwone słoneczko” w 1920 roku, po dwóch powstaniach. To dowodzi, że Ślązacy zdawali sobie sprawę, iż trzeba będzie trzeci raz chwycić za broń i dokończyć robotę…
III powstanie śląskie – pododdział powstańczy w Rybniku.
Za pierwszym razem wielki strajk w sierpniu 1919 roku zmienił się w powstanie – górnicy i hutnicy nie mogli wytrzymać niemieckiego ucisku i prześladowania. Chwycili więc za broń, bo wierzyli, że w odrodzonej Polsce będzie im lepiej. Przegrali, ale rok później, też w sierpniu, wybuchło drugie powstanie. Ludzie mieli już dość terroru „zicherki”, jak po śląsku nazywano niemiecką policję SiPo – Sicherheitspolizei. Militarnie znowu górę brali Niemcy (polskie wojsko zmagało się wtedy z bolszewicką nawałą pod Warszawą), ale na szczęście postulaty powstańców wzięła pod uwagę Komisja Międzyaliancka, której wojska kontrolowały większe miasta Górnego Śląska, i nakazała zlikwidować SiPo oraz zastąpić je Policją Plebiscytową, złożoną zarówno z Polaków, jak i Niemców.
Drugie powstanie śląskie zakończyło się więc sukcesem politycznym, ale jasne było, że to dopiero początek batalii o przynależność bogatego i uprzemysłowionego Górnego Śląska albo do Rzeczypospolitej, albo do Rzeszy. Po obu stronach barykady zaangażowano się w przygotowania do wyznaczonego przez aliantów plebiscytu. Odbył się on 20 marca 1921 roku i, niestety, Polska go przegrała, głównie za sprawą przepisu, który dopuszczał do głosowania tzw. emigrantów, czyli osoby urodzone na Śląsku, lecz tam niemieszkające. Takich ludzi znalazło się blisko 190 tys. i w większości głosowali oni za pozostaniem dzielnicy w granicach niemieckich. Plebiscyt obnażył również podziały wśród aliantów, gdyż Brytyjczycy, wspierani przez Włochów, inaczej niż Francuzi, stanęli na stanowisku, że Śląsk jako jednolity region przemysłowy należy pozostawić Niemcom. Polsce zaś można ewentualnie przyznać nieco rolniczych powiatów…
Grupy powstańców na pozycjach nad Olzą. Powstańcy uzbrojeni m.in. w karabiny Mannlicher wz. 1890 i granaty trzonkowe pozują do zdjęcia przy ziemiance.
Zerwane mosty
Na takie dictum brytyjskich polityków w wielu śląskich domach powiało grozą. Powrót pod rządy niemieckie oznaczał dla ludzi zaangażowanych od dwóch lat w walkę o przyłączenie do polskiej macierzy krwawą zemstę i represje. Zresztą to już się zaczęło dziać, gdyż na wieść o wynikach plebiscytu niemieccy przedsiębiorcy i właściciele kopalń zaczęli masowo zwalniać polskich robotników lub obcinać im pensje. Głowę podniosły również niemieckie bojówki, które gromadziły broń do „ostatecznego rozstrzygnięcia”. Jednak i zwolennicy Śląska w polskich granicach nie zasypiali gruszek w popiele, mobilizując ochotników i zbierając broń. Do zbrojnej konfrontacji szykowały się więc obie strony i tak samo jak oba zaangażowane w ten konflikt państwa – Polska i Niemcy – wysyłały potajemnie na Śląsk broń, amunicję, a przede wszystkim wyszkolonych wojskowo i zaprawionych w bojach ludzi. Chodziło więc głównie o to, która strona pierwsza zaskoczy przeciwnika i przejmie od razu inicjatywę.
To udało się stronie polskiej. Najpierw Niemców całkowicie zaskoczyła operacja „komandosów” z Grupy Wawelberga. Ludzie kpt. Tadeusza Puszczyńskiego „Konrada Wawelberga” jeszcze przed „godziną W”, którą wyznaczono na 2.00 3 maja 1921 roku, zniszczyli lub uszkodzili około 50 mostów na Odrze, co sparaliżowało komunikację i proces zaopatrzenia z Rzeszy oddziałów niemieckich na Śląsku. O rzeczonej godzinie 2.00 do walki ruszyły główne siły powstańcze. Jednocześnie Dowództwo Obrony Plebiscytu przekształcone zostało w Naczelną Komendę Wojsk Powstańczych – na jej czele stanął ppłk Maciej Mielżyński, następnie płk Kazimierz Zenkteller. Dyktatorem powstania odpowiedzialnego za aspekty polityczne uczyniono zaś polityka uosabiającego dążenia Ślązaków do połączenia z Polską – Wojciecha Korfantego.
Bitwa o wszystko
Po pierwszych sukcesach, które powstańcom zapewniło zaskoczenie, jakie przyniosło przede wszystkim opanowanie linii Odry, strona niemiecka ruszyła do kontrofensywy. Niemcy zdołali na nowo uruchomić zaopatrzenie dla swoich wojsk, które się przegrupowały i uderzyły ze zdwojoną siłą. Doszło do krwawych i regularnych starć, jakich wcześniejsze dwa powstania nie widziały. Niewątpliwie do największych należy bitwa o Górę Świętej Anny – urosła ona do rangi symbolu bohaterstwa i poświęcenia powstańców śląskich dla sprawy polskiej, ale istotnie była ona kluczowa w tych zmaganiach. Jak podkreśla prof. Ryszard Kaczmarek, znawca i badacz powstań śląskich: „Zdobycie tej pozycji otwierałoby drogę na Górnośląski Okręg Przemysłowy, zamieszkany w większości przez ludność niemiecką. […] Utrzymanie frontu na zachód od Gliwic było warunkiem sukcesu powstania”.
Stąd te zażarte walki w tym miejscu. Wprawdzie oddziały powstańcze nie zdołały utrzymać się na Górze Świętej Anny i musiały ją oddać Niemcom, ale front, choć maksymalnie wygięty w wielki łuk w kierunku Gliwic, utrzymano. Stało się tak dlatego, że przed kolejnym natarciem zainterweniowali alianci i 26 maja walki ustały. „Pod względem wojskowym – twierdzi prof. Kaczmarek – bój wygrali Niemcy, ale nie osiągnęli celu strategicznego. Polacy przegrali go militarnie, lecz był on podstawą późniejszego sukcesu politycznego, czyli bardziej korzystnego dla Polski podziału Górnego Śląska”. Trzecie powstanie śląskie jest więc rzadkim w historii Polski wypadkiem zwycięskiej insurekcji.
Powstańczy pociąg pancerny „Kabicz”. W skład pociągu wchodzi beztendrowy parowóz T37 opancerzony oraz dwa wagony 2-osiowe, węglarki żelazne.
Negocjacje rozjemcze – powadzone pod auspicjami aliantów – rozpoczęły się 29 maja i trwały niemal do końca następnego miesiąca. Wreszcie obie strony zobowiązały się do wycofania swoich wojsk z obszaru plebiscytowego do 5 lipca 1921 roku. Tę datę uważa się również za koniec trzeciego powstania śląskiego. Władza na Górnym Śląsku ponownie przeszła w ręce Międzysojuszniczej Komisji Rządzącej i Plebiscytowej. I znowu rozpoczęły się negocjacje – często burzliwe i zrywane – które definitywnie zakończono 20 października 1921 roku ogłoszeniem podziału Górnego Śląska. Rzeczypospolitej przyznano z obszaru plebiscytowego 3214 kilometrów kwadratowych terytorium (29%) zamieszkanego przez 996 tys. ludzi. W odróżnieniu od planów aliantów z wiosny 1921 roku był to teren wyjątkowo wartościowy pod względem ekonomicznym, gdyż znajdowała się na nim większość górnośląskich kopalń węgla, cynku i ołowiu, stalowni oraz hut. Niewątpliwie był to efekt walk powstańczych.
W czerwcu 1922 roku na Śląsk wkroczyli polscy żołnierze dowodzeni przez gen. Stanisława Szeptyckiego, a główne uroczystości powrotu Górnego Śląska w polskie granice odbyły się 16 lipca 1922 roku w Katowicach. Wcześniej, bo 15 maja, podpisano w Genewie tzw. konwencję górnośląską. Oprócz rozwoju gospodarczego regionu zapewniała ona na 15 lat obu jej narodowościom pełne równouprawnienie, nieskrępowane używanie ojczystego języka zarówno w życiu prywatnym, jak i publicznym, prawo do edukacji oraz funkcjonowanie organizacji kulturalnych i politycznych. Nad wykonaniem konwencji czuwała międzynarodowa komisja, dzięki czemu społeczność polska w niemieckiej części Śląska jako jedyna z całej Polonii w Rzeszy miała zapewnioną opiekę międzynarodową.
Bibliografia:
„Czarna perła znów w koronie. Rozmowa Piotra Korczyńskiego z prof. Ryszardem Kaczmarkiem”, „Polska Zbrojna. Historia” nr 2/2021, s. 8–15; Czesław Brzoza, „Polska w czasach niepodległości i drugiej wojny światowej (1918–1945)”, Kraków 2001; Antoni Czubiński, „Historia Polski 1864–2001”, Wrocław 2002; Lech Wyszczelski, „1921. III powstanie śląskie”, [w:] „Zwycięskie bitwy Polaków”, tom 48, Warszawa 2015.
autor zdjęć: NAC
komentarze