Duży ekran dotykowy o bardzo dobrej rozdzielczości, na którym wyświetlane są wszystkie niezbędne pilotowi informacje. Przejmujemy sterowanie samolotem za pomocą systemu HOTAS… i startujemy! Próbkę pilotażu najnowocześniejszym na świecie myśliwcem – F-35 dostaliśmy w czasie Air Show. Lockheed Martin, producent samolotów, zaprezentował w Radomiu symulator kokpitu myśliwca.
Unikatową możliwość, by choć przez chwilę poczuć się jak pilot najnowocześniejszego na świecie myśliwca, redakcja „Polski Zbrojnej” otrzymała w Radomiu podczas Międzynarodowych Pokazów Lotniczych Air Show 2023. Samolot V generacji nie zaprezentował się co prawda na radomskim niebie, ale na zaproszenie producenta – koncernu Lockheed Martin mogliśmy sprawdzić, jak wygląda wnętrze F-35 Lightning II. Koncern do Radomia przywiózł urządzenie odwzorowujące kokpit maszyny.
– To demonstrator kokpitu myśliwca – powiedział emerytowany podpułkownik Marine Corps Brian W. Bann. Był pierwszym amerykańskim żołnierzem, który w styczniu 2020 roku przekroczył liczbę 1000 godzin spędzonych w powietrzu na F-35, a obecnie jest jednym z kilku pilotów testowych w wytwórni Lockheed Martin w Teksasie, w USA. Do jego obowiązków należy sprawdzanie w powietrzu maszyn, które schodzą z linii produkcyjnej. – Wykonuję oblot myśliwca, zanim trafi on do klienta. W przyszłym roku z pewnością będę sprawdzał także samoloty przeznaczone dla polskich sił powietrznych. Zapewniam, że dam z siebie wszystko – z uśmiechem przyznał pilot. Przy okazji Bann zaznaczył, jak ważny w procesie edukacji pilota myśliwca jest trening na symulatorze. – Tu w Radomiu widzicie jedynie demonstrator, bo chcemy przybliżyć ludziom najnowszą technologię. Piloci, którzy przygotowują się do pilotowania F-35, przechodzą kilkutygodniowy kurs symulatorowy i pracują na różnego rodzaju urządzeniach, m.in. na Full Mission Simulator. Taki schemat będzie obowiązywał również polskich pilotów – podkreślił Brian Bann. Dodał, że niezależnie od tego, czy mówimy o FMS, czy symulatorze prezentowanym w Radomiu, wnętrze kokpitu jest w obu przypadkach takie samo i jeden do jednego odwzorowuje wyposażenie kabiny F-35.
Jak zatem wyglądał symulowany lot F-35? Dla debiutantów w tej dziedzinie pilotowanie myśliwca V generacji, nie ma co się oszukiwać, jest czarną magią. Niech więc nikogo nie dziwi, że u „ucznia” ekscytacja mieszała się z przerażeniem. Pierwsze spostrzeżenie dotyczyło fotela pilota i tego, że nie jest w nim tak ciasno, jak by się to mogło z pozoru wydawać. Bez wątpliwości w kokpicie uwagę przykuwa duży ekran dotykowy o bardzo dobrej rozdzielczości. Dla porównania, w F-16 są dwa niewielkie wyświetlacze MFD, które z trudem mieszczą wszystkie wymagane informacje taktyczne, a do tego mnóstwo przycisków i przełączników. W F-35 wszystko mamy na jednym wyświetlaczu. Ukazują się tam wszystkie niezbędne informacje, a pilot może dowolnie konfigurować sposób ich prezentacji i dzielić jeden ekran na mniejsze okna, tak by w maksymalnym stopniu ułatwiało mu to prowadzenie misji. – Podczas takiego treningu pokazujemy, jak używać sensorów, namierzać cele i prowadzić walkę. Możemy symulować atak celu powietrznego oraz na ziemi – wyjaśniał Brian Bann. Wrażenie robią też wyświetlane przed oczami parametry lotu, zwłaszcza gdy samolot przekracza prędkość dźwięku, a przeciążenia sięgają 7 G (maksymalnie mogą osiągnąć 9 G). System sterowania myśliwcem jest taki sam, jak w przypadku F-16 i opiera się na HOTAS (Hands On Throttle And Stick). Dwa drążki sterowe są bardzo czułe i trzeba wprawy oraz delikatności, by np. sprawnie wylądować.
Z symulatora kokpitu w czasie Air Show korzystali również żołnierze sił powietrznych oraz podchorążowie z Lotniczej Akademii Wojskowej w Dęblinie. – Było super. Przede wszystkim zaskoczyło mnie to, jak samolot radzi sobie w sytuacjach kryzysowych. Próbowałam za pomocą drążka sterowniczego wyrównać wysokość lotu, bo byłam zbyt nisko nad ziemią, gdy nagle instruktor kazał mi podnieść ręce i pozwolić, by F-35 zrobił to za mnie. Udało się! – opowiadała Iga, podchorąży II roku LAW, w przyszłości pilot samolotu transportowego. – Wrażenie robi też zobrazowanie w kabinie. Wszystko jest czytelne, dzięki czemu nie rozprasza się uwagi pilota. Niektóre czynności wykonuje się w kabinie F-35 intuicyjnie – dodała Ewa, również studentka LAW, przyszły pilot śmigłowca.
Umowa na zakup samolotów V generacji F-35A Lightning II dotyczy nie tylko 32 myśliwców, zaplecza logistycznego, stacjonarnego systemu szkoleniowego i części zapasowych, lecz także wyszkolenia 24 pilotów oraz 90 osób z personelu inżynieryjno-lotniczego. Piloci uczyć się będą pod okiem amerykańskich instruktorów m.in. w Luke Air Force Base w Arizonie, a inżynierowie w bazie na Florydzie. Zgodnie z umową podpisaną z koncernem Lockheed Martin, polskie samoloty wyprodukowane zostaną w 2024 roku.
autor zdjęć: Michał Niwicz
komentarze