Polska przez lata wystawiała kontyngenty pokojowe ONZ-etu na całym świecie. Nasze stowarzyszenie integruje żołnierzy w niebieskich beretach i reprezentuje ich interesy – mówi gen. bryg. w st. spocz. dr Stanisław Woźniak, prezes Stowarzyszenia Kombatantów Misji Pokojowych ONZ, które świętuje 25-lecie. Generał wskazuje też, jakie zmiany w przepisach dla weteranów są potrzebne.
Dlaczego żołnierze służący w zagranicznych operacjach wojskowych tak długo nie mieli własnej organizacji? Stowarzyszenie Kombatantów Misji Pokojowych ONZ powstało dopiero w 1999 roku, a na misje polscy wojskowi oraz pracownicy cywilni jeżdżą od 70 lat.
Gen. bryg. w st. spocz. dr Stanisław Woźniak: Peacekeeperzy nie mieli statusu kombatanta ani weterana. Dopiero w 1997 roku na kongresie w Seulu Światowa Federacja Kombatantów (Fédération Internationale des Anciens Combattants – FEDAC) postanowiła, że kombatantami będą także uczestnicy operacji pokojowych ONZ-etu oraz innych misji, prowadzonych pod auspicjami Organizacji Narodów Zjednoczonych. Gdy w 1999 roku powstało nasze stowarzyszenie, jego członkowie nie ustawali w dążeniach, aby uczestnikom misji pokojowych: żołnierzom, policjantom i specjalistom cywilnym przyznano prawa kombatanckie. To się, niestety, nie udało.
Peacekeeperzy potrzebowali własnego stowarzyszenia – nie tylko po to, aby odnaleźć się po latach, ale również aby tym wszystkim, którzy o misjach pokojowych wiedzą niewiele, uświadomić ich znaczenie oraz to, iż udział w nich Polski jest powodem do dumy dla wszystkich obywateli naszego kraju. Chodziło nam wówczas głównie o promocję naszego udziału w misjach. Było to ważne także ze względu na program „Partnerstwo dla pokoju”, który pomógł nam później wejść do NATO.
Przypomnę, że Polacy po raz pierwszy wzięli udział w misji międzynarodowej w 1953 roku, gdy rząd PRL-u wysłał obserwatorów do Korei. W kolejnych latach polscy żołnierze pełnili służbę w różnych państwach, zdając na piątkę egzamin z wojskowego rzemiosła. W uznaniu ich profesjonalizmu ONZ 50 lat temu zaprosiła Polskę do udziału w misji pokojowej w Egipcie w celu nadzorowania zawieszenia ognia pomiędzy wojskami Egiptu i Izraela. Od tego czasu Polska była jednym z czołowych państw uczestniczących w misjach pokojowych ONZ-etu, wyróżnionych w 1988 roku Pokojową Nagrodą Nobla. Trudno o dokładne statystyki, ale w misjach uczestniczyło około 120 tys. żołnierzy, niektórzy kilkakrotnie.
Stowarzyszenie ma rozbudowaną strukturę i wiele oddziałów w terenie. Ilu liczy członków i czym się oni zajmują?
Obecnie działają 34 koła we wszystkich większych garnizonach naszego kraju. Nasze stowarzyszenie jest jednym z największych, liczy około 1,5 tys. członków, którzy uczestniczyli w misjach pokojowych, stabilizacyjnych i humanitarnych ONZ-etu i innych organizacji międzynarodowych, w tym kilkadziesiąt kobiet. Skupiamy nie tylko uczestników misji, lecz także sympatyków jako członków wspierających oraz honorowych.
Jeśli zaś chodzi o nasze działania, to popularyzujemy tematykę misji pokojowych oraz pomagamy osobom, które wymagają wsparcia, oraz poszkodowanym i rodzinom tych, którzy na misjach oddali życie. Nasi członkowie biorą też udział w konferencjach i sympozjach naukowych. Stowarzyszenie wspiera studentów wyższych uczelni w pisaniu prac licencjackich i magisterskich oraz rozpraw doktorskich o tematyce misji poza granicami państwa. Dotychczas zostało napisanych ponad 150 licencjatów, 120 prac magisterskich, 24 rozprawy doktorskie, a dwóch naukowców habilitowało się z tej tematyki. Co roku również z okazji Międzynarodowego Dnia Uczestników Misji Pokojowych – Dnia Weterana organizujemy konferencje naukowe pokazujące udział polskich żołnierzy w zagranicznych operacjach Wojska Polskiego.
Dodam jeszcze, że szacunku społeczeństwa dla weteranów nie da się wprowadzić ustawą ani sloganem reklamowym, dlatego prowadzimy systematyczną pracę informacyjno-wychowawczą. Weterani, członkowie stowarzyszenia przeprowadzają rocznie ponad sto lekcji wychowania obywatelskiego, spotkań i prelekcji w szkołach oraz na uczelniach, organizują wystawy, konkursy historyczne i plastyczne, konferencje naukowe. Widoczne są rezultaty naszych działań. Imię „Żołnierzy Sił Pokojowych ONZ” przyjęło Niepubliczne Technikum Zawodowe ZDZ w Kielcach oraz Szkoła Podstawowa nr 66 w Bydgoszczy. Nazwę „Misji Pokojowych ONZ” nosi rondo w Bydgoszczy, Koszalinie, Łodzi, Szczecinie i we Wrocławiu. W wielu miejscowościach nazwy związane z misjami pokojowymi nadawane są ulicom, placom, rondom, parkom i skwerom.
Gen. bryg. w st. spocz. dr Stanisław Woźniak trzeci od lewej
Od 2012 roku obowiązuje ustawa o weteranach działań poza granicami państwa, która dała misjonarzom status weterana. Jakie są z niej korzyści?
W pracach nad ustawą uczestniczyli z głosem doradczym także przedstawiciele naszego stowarzyszenia. Chociaż nie wszystkie ich uwagi i propozycje uwzględniono, został wreszcie prawnie uregulowany status polskich weteranów. Dokument ten był wzorem dla innych państw, jak należy uregulować sprawy misjonarzy. Gdy byłem wiceprezydentem Światowej Organizacji Weteranów, często trafiały do mnie prośby kolegów z różnych krajów o przesłanie im tekstu ustawy, aby mogli się na niej wzorować.
Ustawa dała głównie przywileje weteranom poszkodowanym, a tacy są także wśród członków naszego stowarzyszenia. Pozostałym zaś weteranom jej przepisy zapewniają niewiele, m.in. asystę honorową na pogrzebie. Jak się jednak okazało, łaska pańska na pstrym koniu jeździ. Za czasów poprzedniego rządu dowódca garnizonu, zanim wyraził zgodę na wojskową asystę honorową, musiał zapytać IPN-u, czy weteran jest jej godny. Obecnie nikt tego od niego nie wymaga.
Jakich regulacji brakuje wam w ustawie?
Zbyt rygorystyczne są przepisy przyznające status weterana poszkodowanego. Dziś wymagane są inne dokumenty aniżeli te, które uzyskiwali ranni kilkadziesiąt lat temu na misji żołnierze. Uważamy też, że status weterana powinien być przyznawany także serwisantom sprzętu używanego na misjach. W pierwszych operacjach poza granicami kraju brały również udział osoby kierowane przez MSZ – tłumacze, lekarze, maszynistki, pracownicy administracyjni, doradcy. Oni też zostali pominięci. Zgłosiliśmy te dwie sprawy wiceministrowi obrony Stanisławowi Wziątkowi podczas naszego spotkania w MON-ie, w którym uczestniczyli także moi najbliżsi współpracownicy – Waldemar Wojtan oraz Krzysztof Adamczyk, do uzgodnień resortowych nad planowaną nowelizacją ustawy o weteranach.
Jakie macie plany na kolejne lata?
Nadal będziemy integrować środowisko peacekeeperów oraz reprezentować interesy tej grupy wobec władz, a także spotykać się z młodzieżą. Będziemy również budować archiwa, które umożliwią badaczom dostęp do informacji na temat misji ONZ-etu. Niektórzy namawiają nas, aby pod przewodnictwem Stowarzyszenia Kombatantów Misji Pokojowych ONZ zbudować federację, która skupi różne związki i stowarzyszenia, mające po kilkudziesięciu członków. Wówczas bylibyśmy bardziej zauważalni.
autor zdjęć: PKW Unifil, Archiwum prywatne
komentarze