Choć walki w okupowanej stolicy trwały 63 dni, tak naprawdę los Powstania Warszawskiego został przypieczętowany już w pierwszych dniach sierpnia. O cenie, jaką Polacy zapłacili za heroiczny zryw, czy można było go uniknąć i czego jeszcze nie wiemy o wydarzeniach z lata 1944 roku, dyskutowali historycy podczas konferencji zorganizowanej przez Muzeum II Wojny Światowej.
Stanowisko strzelnicze ckm-u na balkonie kamienicy po parzystej stronie Al. Jerozolimskich. Śródmieście Północne. Data wykonania: ok. 17 sierpnia 1944
Konferencja „Schyłek Powstania Warszawskiego”, poprzedzająca debatę „Bilans zrywu”, została zorganizowana przez Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku 24 października. W wydarzeniu wzięła udział dr Joanna Hanson, historyczka mieszkająca w Londynie, autorka książki „Nadludzkiej poddani próbie”. Jednej z nielicznych publikacji historycznej, koncentrującej się na przeżyciach i znaczeniu dla działań powstańczych cywilnej ludności Warszawy. W konferencji i debacie prowadzonej przez dr. Jana Szkudlińskiego, kierownika działu naukowego w MIIWŚ, wypowiadali się Katarzyna Utracka z Muzeum Powstania Warszawskiego, dr Janusz Marszalec z MIIWŚ, autor m.in. książki „Ochrona porządku i bezpieczeństwa publicznego w powstaniu warszawskim” i Sebastian Pawlina z Muzeum Historii Polski, który ostatnio opublikował książkę „Barykady ‘44. Nadzieja i wspólnota”.
Dr Marszalec na wstępie zaznaczył, że trudno jednoznacznie określić, kiedy nastąpił schyłek Powstania Warszawskiego. Wszyscy znają hasło „63 dni chwały”, mówiące o ponaddwumiesięcznych działaniach powstańców. Ale – jak mówił – panuje przekonanie, że powstanie de facto zakończyło się porażką już pierwszego dnia. Żołnierze AK nie zdołali bowiem w pierwszym natarciu zdobyć najważniejszych obiektów (mostów, lotniska, dworców kolejowych, siedziby Gestapo itd.), byli zdziesiątkowani, nie mieli zaopatrzenia. Powstańcy nie złożyli broni 2 sierpnia, jednak – zdaniem historyków – ich los był już wówczas przesądzony.
Przez kolejne dni walk stosunek ludności cywilnej do powstańców zmieniał się diametralnie. Euforię i nadzieję zastępowały gniew i rozgoryczenie. W niektórych dzielnicach walczący byli początkowo błogosławieni przez cywilów, a kilka tygodni później wyklinani i obarczani winą za śmierć swoich bliskich i zniszczenia na niewyobrażalną skalę.
Katarzyna Utracka przedstawiła dane, według których tuż przed wybuchem powstania w stolicy mieszkało 920 tys. osób. Po zakończeniu walk nastąpiło masowe wypędzenie warszawian. Około 500 tys. trafiło do obozów przejściowych, z czego 60 tys. skończyło w obozach koncentracyjnych, a 90 tys. w obozach pracy. 350 tys. osób zostało wysiedlonych na teren Generalnego Gubernatorstwa. Warszawa z okupowanego, ale tętniącego życiem miasta, zmieniła się w wyludnione pogorzelisko. Na peryferiach lewobrzeżnej Warszawy pozostało tylko 22 tys. osób, w prawobrzeżnej części miasta około 140 tys. Z najnowszych badań wynika, że tzw. robinsonów, czyli osób ukrywających się w ruinach, było około 1100.
Ile polskich istnień pochłonęło Powstanie Warszawskie? Na to pytanie nawet po 80 latach nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Jeszcze w czasie wojny Heinz Reinefarth, zbrodniarz odpowiedzialny za tłumienie powstania, podał liczbę 250 tys. Raport końcowy gubernatora dystryktu warszawskiego z grudnia 1944 roku mówił o co najmniej 180 tys., ale nie wykluczał 200 tys. zabitych Polaków. Tymczasem najnowsze ustalenia najczęściej podają przedział 120–130 tys. lub 150 tys.
W internetowej bazie ofiar cywilnych Powstania Warszawskiego, prowadzonej przez MPW, znajdują się obecnie 47 762 rekordy, zawierające imiona i nazwiska, podstawowe dane biograficzne, miejsce śmierci. Rekordy są regularnie uzupełniane dzięki badaniom prowadzonym nad dokumentami PCK i poszukiwaniom w archiwach państwowych, kościelnych, sądowych czy analizie świadectw potomków ofiar.
Tożsamą bazę utworzono dla powstańców. Szacuje się, że powstańcza armia liczyła około 40 tys. żołnierzy, ale w literaturze przedmiotu pojawia się też liczba 58 tys., odnosząca się do wszystkich sił polskich znajdujących się w sierpniu–październiku 1944 roku w Warszawie. Baza uczestników Powstania Warszawskiego obejmuje 52 400 rekordów. Straty szacuje się na 16–18 tys. osób. Około 25 tys. powstańców zostało rannych, a 16 tys. wzięto do niewoli. Mur Pamięci znajdujący się przy MPW zawiera obecnie 11 697 nazwisk, w tym 10 400 nazwisk powstańców, 1160 żołnierzy 1 Armii WP (tzw. berlingowcy) i 147 lotników alianckich, którzy zginęli, niosąc pomoc Warszawie.
– Przeprowadziliśmy ponad 4000 wywiadów z powstańcami i zawsze na końcu pada pytanie o sens powstania. Co oni by zrobili po latach? Czy postąpiliby tak samo? W ponad 90% odpowiadają: tak, tak należało zrobić. Zawsze twierdzą, że oni walczyli o wolność. Przygotowywali się do tej walki od pięciu lat. To nie były działania ad hoc. Oczywiście to powstanie nie miało szans powodzenia bez pomocy z zewnątrz. Ale zwykły żołnierz o tym nie wiedział – przekonywała Utracka. Przyznała jednak, że nie wszystko na temat walk w stolicy zostało powiedziane i napisane. – Wiele jest jeszcze znaków zapytania – mówiła historyczka z MPW. – Dla nas jest ważne, żeby tym ludziom przywrócić imiona, nazwiska, ich historie – dodała.
Sebastian Pawlina zwrócił uwagę, że historycy nie powinni odpowiadać na pytanie: czy Powstanie Warszawskie miało sens, które jego zdaniem jest „źle postawione”. – Pytanie powinno brzmieć: czy do wybuchu powstania mogło nie dojść? – zauważył historyk, który opowiadał m.in. o wpływie polskiej propagandy na warszawian zachęcającej do wzięcia odwetu na Niemcach.
– Ponieważ powstanie było klęską, ciągle szukamy jakiegoś sensu w tych dramatycznych wydarzeniach. To było tragedią, ogromną tragedią – mówiła dr Hanson. Jej zdaniem Powstanie Warszawskie to szczególny obraz wojny, który można jednak odnieść nie tylko do Warszawy z 1944 roku. – To się dzieje cały czas (na świecie – red.) i jakoś nie wyciągamy z tego lekcji – podsumowała historyczka.
autor zdjęć: Eugeniusz Haneman/ MPW, Jakub Zagalski
komentarze