Są pieniądze na operację Zarki, 6-letniej dziewczynki postrzelonej w Afganistanie, której życie uratowali polscy lekarze w bazie Ghazni. 35 tysięcy złotych na pobyt dziecka w polskim szpitalu chce przekazać spółka Port Hotel.
Zarka została ranna kilkanaście dni temu, gdy przypadkowo znalazła się w centrum strzelaniny pomiędzy afgańskimi rebeliantami. Dziewczynka ze strzaskanym udem trafiła do polskiego szpitala prowadzonego w wojskowej bazie Ghazni. Lekarze przeprowadzili dwugodzinną operację, która uratowała jej życie.
Niestety małej Afgance grozi kalectwo. By tego uniknąć musi przejść skomplikowany zabieg neurochirurgiczny. Szpitale w Afganistanie nie są w stanie go wykonać, dlatego jedynym ratunkiem dla dziecka jest wyjazd na operację do Polski.
Leczenia Zarki podjął się 10 Wojskowy Szpital Kliniczny w Bydgoszczy. Niestety koszt opieki medycznej wyniesie 35 tysięcy złotych. Polscy żołnierze z bazy w Ghazni chcąc pomóc dziewczynce zorganizowali zbiórkę pieniędzy. Wczoraj Zarkę, która nadal przebywa w szpitalu w Ghazni, odwiedził minister obrony Tomasz Siemoniak. Dzięki temu informacja o problemach ze sfinansowaniem hospitalizacji obiegła całą Polskę.
Dziś do polskiej bazy w Afganistanie zadzwonił Mirosław Moczarski, prezes spółki Port Hotel i zadeklarował opłacenie kosztów leczenia Zarki w Polsce. – Historia Zarki bardzo mnie poruszyła – mówi prezes Mirosław Moczarski. – Pomyślałem, że możemy się włączyć w akcję pomocy dziewczynce. Nasza spółka często bierze udział w akcjach charytatywnych, bo chcemy dawać innym szansę na lepsze życie.
Minister Siemoniak za piękny gest chęci pomocy dziewczynce podziękował też Michałowi Marcowi, prezesowi Przedsiębiorstwa Państwowe Porty Lotnicze, do której należy spółka Port Hotel. – To bardzo dobra wiadomość. Cieszymy się, że pieniądze znalazły się tak szybko – mówi ppłk Jacek Sońta, rzecznik MON. – Teraz musimy jeszcze zebrać fundusze, z których pokryjemy koszty transportu oraz pobytu Zarki i jej opiekuna w naszym kraju.
Zarka powinna spędzić w Polsce co najmniej trzy miesiące, ponieważ oprócz operacji musi przejść długotrwałą rehabilitację.
Pomocą dla dziewczynki zajmują się MON, Dowództwo Operacyjne SZ (Polski Kontyngent Wojskowy) oraz AMICUS Fundacja Wsparcia.
Źródło: MON
autor zdjęć: kpt. Marcel Podhorodecki
komentarze