Blisko 40 członków grup rekonstrukcji historycznej z Trójmiasta i Malborka odtwarzało wczoraj wieczorem walki o Westerplatte. W przedstawieniu wzięli też udział Hiszpanie ze Stowarzyszenia „Poland First to Fight”. – Jeszcze niedawno nawet nie marzyliśmy, że się tu znajdziemy – podkreślali.
Hiszpanie do występu przygotowywali się bardzo pieczołowicie. Aby upodobnić się do polskiego żołnierza z końca lat 30., jeden z nich zapuścił nawet wąsy. – Przywieźliśmy swoje mundury. Broń i hełmy pożyczyliśmy na miejscu – tłumaczy Albert Trujillo Gomez.
Podczas pierwszej potyczki byli jedynie obserwatorami. W kolejnych wzięli już udział. I byli zachwyceni. – Jeszcze niedawno nawet nie marzyliśmy, że się tutaj znajdziemy podkreślali. – Jeszcze przed walką prosiliśmy kolegów z Polski, by nie traktowali nas ulgowo. No i tak się stało. Byliśmy pełnoprawnymi uczestnikami rekonstrukcji – podkreśla Santiago de la Pena Salinas. – Klimat miejsca, mundury, odgłosy wystrzałów… Czujemy się tak, jakby to była najprawdziwsza bitwa – dodaje.
Stowarzyszenie „Poland First to Fight” tworzy kilkudziesięciu Hiszpanów zafascynowanych polską historią i wojskiem z pierwszej połowy XX wieku. Działają od 2008 roku. Do tej pory brali udział w historycznych rekonstrukcjach m.in. w La Corunii, Murcji i Madrycie. Odtwarzają tam m.in. bitwy września '39 i Powstania Warszawskiego. – W Hiszpanii nie przywiązuje się zbytniej wagi do nauki historii, a tym bardziej historii państw, które po wojnie znajdowały się po drugiej stronie żelaznej kurtyny. Wojenne dzieje Polski są właściwie nieznane – podkreśla Gomez i dodaje: – Staramy się tą wiedzę propagować.
W sobotnim przedstawieniu na Westerplatte wzięło udział blisko 40 rekonstruktorów z Trójmiasta i Malborka. Łącznie odegrali cztery sceny, między innymi obrony placówki Fort i placówki Prom. – Staraliśmy się zachować maksymalną wierność, ale nie zawsze było to możliwe – przyznaje kmdr ppor. Sebastian Draga z Fundacji Invenire Salvum. – Placówka Prom na przykład już nie istnieje. Akcję przenieśliśmy więc w rejon dawnych koszar – tłumaczy.
Kilkuset zgromadzonych na Westerplatte widzów od późnego wieczoru do północy mogło podziwiać potyczki z wykorzystaniem licznych efektów pirotechnicznych. Szczególnie duże wrażenie wywarły wybuchy, które imitowały ostrzał z niemieckiego pancernika „Schleswig-Holstein”. Rekonstrukcje walk poprzedzało odczytanie opisu naocznego świadka, potem zaś towarzyszył im komentarz lektora. Goście byli też częstowani grochówką z kuchni polowej. – Przez ostatnie trzy lata rekonstrukcje walk o Westerplatte organizowaliśmy 1 września o świcie. Teraz nieco zmodyfikowaliśmy program. W rocznicę wybuchu wojny przygotowaliśmy grę terenową dla rodzin z dziećmi. Na uczestników czekają atrakcyjne pamiątki, między innymi unikatowe widokówki przedstawiające okręt ORP „Grom” – tłumaczy kmdr ppor. Draga.
Spektakl na Westerplatte zorganizowały wspólnie Muzeum II Wojny Światowej, Fundacja Invenire Salvum, zaś honorowym patronatem objął go prezydent Gdańska.
Obrona Wojskowej Składnicy Tranzytowej na Westerplatte była pierwszą bitwą drugiej wojny światowej. 1 września 1939 roku, kilkanaście minut przed piątą rano, placówka została ostrzelana przez pancernik „Schleswig-Holstein”. Chwilę potem do szturmu przystąpiły niemieckie oddziały. Atak został jednak odparty. Licząca nieco ponad 200 żołnierzy polska załoga miała się bronić przez sześć godzin. Ostatecznie walki o Westerplatte trwały siedem dni. Zaciekły opór wzbudził szacunek nawet u Niemców. W dowód uznania pozwolili oni, by dowódca polskich żołnierzy, mjr Henryk Sucharski, nosił w niewoli szablę. Wśród Polaków Westerplatte niemal natychmiast obrosło legendą. Stało się symbolem niezłomności polskich żołnierzy.
autor zdjęć: Łukasz Zalesiński
komentarze